Tak we fraszce ?Na lipę? pisał kiedyś Jan Kochanowski. Drzewa od zawsze zajmowały istotne miejsce w życiu i otoczeniu Polaków. Były sadzone przy drogach, na polnych miedzach, przy domostwach, w parkach i ogrodach dworskich, pałacowych oraz miejskich, w miejscach pochówków itd. Były także sadzone z okazji urodzenia się dzieci. Zaistniały w poezji, literaturze i pieśniach. Jak pisał wieszcz, dawały możliwość odpoczynku, schronienia przed słońcem, chłodu w upalne dni, stwarzały miejsce do bytowania ptakom i dawały pokarm pszczołom. To wszystko latem. A w inne pory roku? Nikt na nie nie narzekał. Malowały złotą polską jesień, zimą ? hamowały wiatr. Drzewa śródpolne były źródłem opału w mroźne dni.

 

Każdy medal ma dwie strony

Teraz przejdźmy do teraźniejszości. Latem ludzie, dokładnie jak Jan Kochanowski, postrzegają drzewa, które dają cień, można pod nimi odpocząć w upalne dni, stwarzają mikroklimat korzystny dla ludzi. Ale każdy medal ma dwie strony. W koronach drzew, dających cień latem, gniazdują przecież ptaki i tu pojawiają się problemy. W przestrzeni miejskiej bywa to uciążliwe. Mieszkańcy uskarżają się na zanieczyszczanie obszaru pod drzewami przez ptaki, szczególnie jest głośno, gdy zanieczyszczenia opadają na zaparkowane pod drzewami auta, które postawiono tam z uwagi na cień. Jesienią drzewa liściaste niestety gubią liście i zaśmiecają otoczenie, a zimą podczas silnie wiejących wiatrów stwarzają ponoć zagrożenie...