– czyli o bydgoskim pomyśle na usuwanie odchodów zwierząt domowych przez ich właścicieli

Wiele miast i gmin w Polsce nałożyło w swych uchwałach o utrzymaniu czystości i porządku w gminie obowiązek natychmiastowego usuwania przez właścicieli zwierząt domowych zanieczyszczeń pozostawionych przez ich zwierzęta. Podobny obowiązek wprowadzono w 1998 r. także na terenie Bydgoszczy. Niestety, nie tylko w Bydgoszczy, jest on powszechnie lekceważony przez właścicieli psów.

Okazuje się, że w Bydgoszczy nie jest jeszcze tak źle, ponieważ w każdym sklepie z artykułami dla zwierząt domowych można tu jednak kupić specjalne zestawy do zbierania zwierzęcych odchodów. Sprzedawcy twierdzili, co prawda, że ilości sprzedawanych zestawów są niewielkie, lecz jednocześnie potwierdzali rosnące zainteresowanie tymi zestawami ze stron właścicieli zwierząt. W innych miastach w Polsce nie zawsze jest to regułą.

Dozowniki woreczków zainstalowano przy głównych wejściach do dwóch bydgoskich parków
(fot. D.Walczak)
Trudne początki
W Wydziale Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Bydgoszczy, dostrzegając problem uchylania się właścicieli zwierząt od tego obowiązku, postanowiono ponownie podjąć akcję propagowania obowiązku oczyszczania odchodów zwierząt domowych przez ich właścicieli (ponownie, ponieważ w 1998 r. po wprowadzeniu przedmiotowej uchwały Rady Miasta, w celu popularyzacji tego obowiązku wydano w Bydgoszczy 30 tys. sztuk zestawów higienicznych do zbierania odchodów zwierzęcych).
Rozważano zatem zastosowanie różnych wariantów propagowania tego obowiązku. Ostatecznie przyjęto, że w ramach próby zestawy higieniczne będą bezpłatnie wydawane z dozowników na terenie dwóch parków. Ustalono także, że po około półrocznym okresie próbnym podsumowane zostaną zebrane doświadczenia oraz obserwacje i podejmie się decyzję odnośnie dalszego losu tego przedsięwzięcia. W przypadku pozytywnego przyjęcia przez bydgoszczan i właścicieli psów oraz akceptowalnego poziomu kosztów utrzymania dozowników akcja zostanie rozszerzona na inne obiekty miejskie, a w przypadku dewastacji lub zbyt wysokich kosztów utrzymania dozowniki zostaną utrzymane do ich naturalnego zużycia tylko w tych dwóch parkach. Projekt ten uzyskał aprobatę Prezydenta Miasta i kierownictwa Wydziału. Podjęto rozpoznanie rynku w celu zakupu stosownych dozowników do wydawania zestawów higienicznych. Dostępne w sprzedaży dozowniki produkcji angielskiej lub szwajcarskiej nie uwzględniały jednak polskich realiów. Były delikatne, zbyt łatwo można było je zdemontować i wyjąć z nich całe rolki woreczków foliowych (ok. 1000 sztuk woreczków w rolce), a zestawy woreczków były trudno dostępne. Podobnie było z dozownikiem do papierowych zestawów higienicznych, przygotowanym przez jedną z firm zajmujących się produkcją koszy ulicznych. Szacunkowy koszt uzupełniania zestawów w dozowniku, pomimo uzyskanych promocyjnych cen, był nie do przyjęcia w celach zastosowania w ogólnodostępnym dystrybutorze.
Pozostało zatem zrezygnować z realizacji pomysłu lub samemu podjąć się zaprojektowania całego systemu od początku.
Trudność polegała na znalezieniu rozwiązania, którego sumaryczne koszty realizacji, szczególnie koszty uzupełniania dozowników, nie byłyby zbyt wysokie. Było to tym bardziej ważne, że spodziewano się znacznego „rozchodu” woreczków z dozowników do celów innych niż ich przeznaczenie, szczególnie w okresie początkowym.
Rozwiązanie nasunęła wizyta w jednym z supermarketów, gdzie, jak się okazało, dostępne są woreczki foliowe o różnych rozmiarach, pakowane w specjalnych pakietach po 1000 sztuk i na dodatek w akceptowalnej dla tego eksperymentu cenie.
Po konsultacjach z fachowcami i dostawcami folii określone zostały parametry, jakie muszą spełniać woreczki foliowe w celu użycia ich do zbierania zwierzęcych nieczystości przy jednoczesnym zachowaniu „bezpieczeństwa całej operacji”.
Ustalono wymiary 140 x 40 x 350 mm pojedynczego woreczka, zwiększono grubość folii do 9 µm (standardowo 7 µm) oraz, z uwagi na konieczność zmniejszenia skali podbierania woreczków dla innych celów, zdecydowano, że muszą one być w kolorze czarnym lub ciemnozielonym, a każdy pakiet ma zawierać 1000 sztuk woreczków. Przewidywany koszt pakietu określony został na 11,5 zł + 22% VAT. Do wymiarów ww. pakietów zaprojektowany został prosty dozownik, który posiadał mocną budowę utrudniającą zniszczenie (blacha stalowa grubości minimum 1,5 mm) i otwór dozujący o wymiarach 100 x 50 mm. Można było go umocować do słupka o średnicy 60 mm w sposób utrudniający odkręcenie nakrętek i kradzież całego dozownika, a wmontowany zamek umożliwiał łatwą wymianę pakietów worków przez upoważnionego operatora. Na powierzchni możliwe było naklejenie instrukcji postępowania. Całość pokryta była antykorozyjnie cynkiem i farbą proszkową w kolorze zielonym i nie posiadała ostrych krawędzi – w celu minimalizacji skaleczenia rąk. Wykonania ośmiu sztuk dozowników podjął się jeden z bydgoskich warsztatów ślusarskich.
Równolegle zamówiono 200 pakietów po 1000 szt. woreczków o określonych wyżej parametrach, osiem typowych słupków od znaków drogowych do instalacji dozowników oraz zaprojektowano i wydrukowano instrukcję postępowania w formie czterech piktogramów do naklejania na dozownik. Po wykonaniu dozowników zainstalowano je przy czterech głównych wejściach do każdego z dwóch parków.

Pierwsze doświadczenia
Już w dwa dni od zainstalowania w parku niektóre dozowniki były puste! Tego nie przewidywano nawet w najbardziej pesymistycznym wariancie realizacji eksperymentu, przecież w każdym z dozowników było po 1000 sztuk woreczków. Obserwacje potwierdzały, że tylko kilka z nich było faktycznie wykorzystane dla celów, dla których je przygotowano. Pozostałe zostały wyjęte przez dzieci i młodzież, rozrzucone w samym parku, na okolicznych ulicach lub zostały zabrane do domu. W następnych dniach skala ubytku woreczków nieco się zmniejszyła, lecz i tak ich faktyczne wykorzystanie do podnoszenia nieczystości zwierzęcych było nikłe. Obecnie, po trzech miesiącach próbnej eksploatacji, zużycie woreczków unormowało się i kształtuje się na poziomie ponad 1000 sztuk tygodniowo na jeden dozownik. Jednocześnie w sposób istotny wzrosło ich wykorzystanie przez właścicieli zwierząt do zbierania nieczystości. Kształtuje się to obecnie na poziomie 10-15% i ciągle wzrasta, lecz jak widać z powyższych liczb, i tak większość w dalszym ciągu wykorzystywana jest do innych celów.
Dotychczasowe, w sumie pozytywne doświadczenia, a także przychylne przyjęcie powyższych prób Urzędu Miasta przez lokalne media i mieszkańców miasta spowodowały podjęcie przez kierownictwo Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Bydgoszczy decyzji o zainstalowaniu jeszcze w sierpniu br. dalszych 20 sztuk dozowników na ulicach Starego Miasta i ul. Gdańskiej, które są centrum turystycznym i handlowym Bydgoszczy.
Sama konstrukcja dozowników spełniła swe zadanie, jednak w zamówionych obecnie dozownikach zmniejszono otwór dozujący w celu utrudnienia pobierania jednocześnie większej ilości woreczków, co powinno poprawić proporcje ich wykorzystania do celów, do których zostały przeznaczone.
Łączny koszt przedsięwzięcia wraz z zapasem woreczków na ok. 5 miesięcy wyniósł 6226 zł. Rzeczywiste koszty tylko bieżącego uzupełniania woreczków w jednym dozowniku, na podstawie dotychczasowych doświadczeń, wynosić będą prawdopodobnie ok. 900-1000 zł rocznie. Odpowiedź na pytanie, czy jest to dużo czy mało, pozostawimy do rozważenia czytelnikom i ewentualnie innym chętnym podjęcia się takiej inicjatywy na terenie swej gminy, osiedla lub parku.

Koszty przedsięwzięcia
Koszt wykonania dozowników: 8 x 160 zł = 1280 + 22% VAT = 1561,60 zł
Koszt 200 pakietów po 1000 worków: 200 x 11,3 = 2300 + 22% VAT = 2806,00 zł
Koszt druku 20 instrukcji (na zapas): 120 zł + 22% VAT = 146,40 zł
Koszt zainstalowania ośmiu słupków: 8 x 200 = 1600 + 7% VAT = 1712,00 zł
Razem = 6226,00 zł

Damian Walczak
kierownik Referatu w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska
Urząd Miasta, Bydgoszcz

Tytuł od redakcji

Chwytakiem w minę
Specjalne narzędzie do zbierania psich kup opracował Zakład Produkcyjno-Handlowy Eliot z Piły. Jest to chwytak Azor, który po założeniu specjalnego woreczka może służyć właścicielowi czworonoga do posprzątania po swoim pupilku. Chwytak może też być wykorzystywany przez służby komunalne, wtedy warto wyposażyć pracownika także w specjalną obręcz typu Smok. Umożliwi to sprzątnięcie większego terenu bez potrzeby każdorazowego biegania do kosza po zebraniu nieczystości. Azory są produkowane w różnych długościach (od 30 do 70 cm), a ich koszt waha się (zależnie od długości) od 29 do 35 zł netto, przy czym producent deklaruje możliwość rabatów przy większych zamówieniach.

Chwytak Azor w akcji – umożliwia zbieranie psich kup bez większego wysiłku także z powierzchni trawiastych
(fot. P.Strzyżyński)

Chwytak testował m.in. szczeciński oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, który po tygodniu stosowania chwytaka na terenie wokół lecznicy dla zwierząt wyraził pozytywną opinię na temat urządzenia. – W sposób niezwykle sprawny i szybki, a co ważne w przypadku ekskrementów, bardzo higieniczny możliwe jest utrzymanie porządku na terenie, gdzie przebywa zwiększona liczba zwierząt – czytamy w opinii szczecińskiego TOZ-u. Podobne stanowisko w tej sprawie zajął Zarząd Główny TOZ-u, który podkreśla edukacyjną rolę chwytaków.
Z ofertą zakupu chwytaków firma zwróciła się do kilku miast. Leon Jakuć z pilskiej firmy zapewnia, że chwytaki budzą duże zainteresowanie i że wkrótce rozstrzygnięte zostaną pierwsze przetargi, w których oferowane są te narzędzia. Jednym z pomysłów Jakucia jest zatrudnianie przy sprzątaniu bezrobotnych, których w chwytaki mogłyby wyposażać gminy i spółdzielnie mieszkaniowe. Jakuć proponuje też, aby bezrobotnych zatrudniali (dokonując składek) np. właściciele psów z bloku czy osiedla.
W ofercie firmy są też chwytaki Ekos służące do zbierania różnego rodzaju odpadów.
(ps)


Odkurzacz na wszystko
Na przełomie lipca i sierpnia br. w Poznaniu i Gdańsku odbyły się prezentacje odkurzaczy do sprzątania nieczystości (w tym psich odchodów) z ulic i chodników. Odkurzacze angielskiej produkcji prezentowała firma Fachman z Poznania, zainteresowana nie tylko sprzedażą, ale również świadczeniem usług z wykorzystaniem tych urządzeń. We wrześniu odkurzacze będą testowane w Krakowie i Łodzi.
Jest to odkurzacz ze spalinowym silnikiem o dużej mocy, który, jak twierdzi dystrybutor, może wciągnąć w zasadzie wszystkie nieczystości. W odkurzaczu znajduje się worek do pochłaniania zapachów, a nieczystości wpadają do kubła. Jeśli zbierane są psie odchody, to w kuble zakłada się worek foliowy. Po zapełnieniu się kubła otwiera się go, worek się zamyka i jest już gotowy do dalszego transportu. Zużywa ok. 0,4 l paliwa na godzinę pracy. Standardowo pojemność kubła wynosi ok. 10 litrów, jednak na życzenie klienta może być zwiększona. Taki krok wydłużający możliwość pracy w terenie pociąga jednak za sobą określone potrzeby – zwłaszcza gdy pracownik przemierza ulice pieszo – należy wówczas zapewnić mu wózek, na którym montuje się odkurzacz.
W ciągu godziny można zapełnić jeden standardowy kubeł, a wykorzystanie odkurzacza, zwłaszcza w połączeniu ze skuterem, powinno pozwolić na szybkie sprzątnięcie terenu.

Tego typu urządzenie zdaje egzamin m.in. w Środzie Wlkp.
(fot. Archiwum Fachman)

Dotychczas urządzenia zakupiły firmy komunalne ze Środy Wlkp. i Suchego Lasu, a bardzo zainteresowane ich nabyciem, zdaniem dystrybutora, są prywatne firmy sprzątające z Trójmiasta.
W pokazie odkurzaczy w Gdańsku uczestniczył Władysław Rejnów, kierownik działu oczyszczania w Zarządzie Dróg i Zieleni. Zapytany o opinię stwierdził, że pokaz trwał zbyt krótko, by móc rzetelnie ocenić urządzenie. Podkreślał jednak, że odkurzacz wraz ze skuterem powodują dość duży hałas, co może być uciążliwe dla mieszkańców. Zapytany o to, jak Gdańsk radzi sobie z problemem psich kup, powiedział, że ścisłe centrum miasta sprząta firma usługowa, a o porządek dbają jej pracownicy wyposażeni w miotły i szufelki oraz specjalne wózki do gromadzenia nieczystości.
Właśnie hałas oraz wydzielające się spaliny, które powodowały bóle głowy pracownika noszącego odkurzacz na plecach, były przyczyną, dla której spółka Usługi Komunalne ze Środy Wlkp. zamontowała go na wózku. Obecnie pracownik sprzątający miasto idzie, ciągnąc za sobą odkurzacz jak torbę podróżną. Zdaniem prezesa Jerzego Małeckiego, niebagatelny wpływ na podjęcie decyzji o dorobieniu wózka miał także ciężar odkurzacza (samo urządzenie waży ok. 10 kg). Prezes Małecki jest zadowolony z zakupu, jego zdaniem urządzenie zdaje egzamin i jest bardzo funkcjonalne. Przy jego użyciu oczyszczane jest centrum miasta i skwery przed obiektami użyteczności publicznej. Choć urządzenie miało głównie zbierać psie odchody, jest także wykorzystywane do zbierania innych śmieci – papierków, niedopałków papierosów itp. Spółka zapłaciła za odkurzacz 8,5 tys. zł netto. Dotychczas w Środzie próbowano różnych sposobów walki z psimi odchodami, m.in. urządzano psie toalety, ale u części mieszkańców budziły one tylko ironiczne uśmieszki.
Znamienny dla sytuacji na polskich chodnikach jest przykład PPH Polipak ze Środy Wlkp. – firmy, która w swej ofercie od ponad roku ma worki foliowe do zbierania psich odchodów (worki wykonane z HDPE i blokowane po 50 szt.). Niestety, cała produkcja kierowana jest na rynki zachodnie, gdzie produkt zyskuje coraz większe uznanie, a w kraju brakuje zainteresowania.
(ps)