Walory estetyczne, rekreacyjne, zdrowotne, ale także klimatyczne, hydrologiczne, adaptacyjne… i wiele, wiele innych, jakie mają tereny zielone w miastach, choć jeszcze niedawno nikt lub prawie nikt nie brał ich pod uwagę, dziś są znaczącym, wręcz jednym z podstawowych elementów infrastruktury jednostek samorządu terytorialnego (JST).
To będzie poważne, a być może nawet najpoważniejsze oszczędzanie, które człowiek zacznie już niedługo wprowadzać w swoim życiu i do tego codziennie. Mowa tu nie tylko o oszczędzaniu pieniędzy wydawanych na zakup czystej wody do picia, mycia, prania czy spłukiwania toalety, ale przede wszystkim o oszczędzaniu samej wody, i to na każdym kroku. Zapowiadają się więc największe oszczędności merkantylne, ekologiczne i środowiskowe.
Przykłady ze świata udowadniają, że możliwe jest wprowadzanie inicjatyw planowania i zarządzania terenami zieleni z aktywnym udziałem społeczności na małą i dużą skalę – i to z pozytywnym skutkiem.
Przed nami czas wyborów – najpierw parlamentarnych, potem samorządowych. Partyjni pisarze od lewej do prawej strony sceny politycznej chwytają za pióra, by napisać programy, które później realizować będą w branży komunalnej i w sferze ekologii. Postanowiliśmy im pomóc. W redakcyjnej sondzie zapytaliśmy ekspertów, praktyków i teoretyków z obu tych dziedzin o ich oczekiwania. Pytaliśmy o to, jakie warunki, jakie decyzje polityczne i jakie otoczenie prawne sprzyjać będą temu, by proekologiczne cele osiągać jak najsprawniej i jak najefektywniej. Oto odpowiedzi.
Wiele mówimy i piszemy o sposobach zapobiegania negatywnym skutkom nagłych i obfitych deszczy. Na retencjonowanie wody opadowej jako na ważny element miejskiej sieci i infrastruktury wodociągowo-kanalizacyjnej zwrócono uwagę w Poznaniu, gdzie powołano do życia specjalną, celową spółkę pod nazwą Aguanet Retencja. Ciekawym i wartym przybliżenia przykładem w tym zakresie jest także Wrocław, gdzie w ostatnim czasie wybudowano 4 zbiorniki retencyjne o łącznej pojemności powyżej 60 tys. m3.