Niemniej jednak w ostatnich latach widać, szczególnie w okresie pandemii, że zainteresowanie podróżami indywidualnymi z wykorzystaniem pojazdu z zabudową umożliwiającą nie tylko przemieszczanie się, ale przede wszystkim swobodne mieszkanie w tym pojeździe, rosło – a w przyszłości będzie jeszcze większe. To jest jeden ze środków transportu – nasz dom na kółkach, który będziemy wykorzystywali w okresie urlopowym.
– Nie jest to oczywiście jedna jedyna możliwość. Każdy, kto posiada samochód, może swobodnie się przemieszczać. Koszty przemieszczania co prawda znacząco wzrosły ze względu na ceny paliw, niemniej jednak ta swoboda wciąż pozostaje – mówi Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR.
– Samochody elektryczne w Polsce są wciąż niszą, chociaż rynek samochodów elektrycznych w porównaniu do rynku samochodów z napędem klasycznym rośnie. Te wzrosty są wysokie – bo przekraczają poziomy 30 proc. – niemniej jednak to wciąż 1 proc. całego rynku. Niestety, wielu osób nie stać na zakup samochodu elektrycznego, bo wciąż są zdecydowanie droższe od aut z napędem klasycznym -dodaje.
– Dodatkowo, surowce częściowo potrzebne do produkcji elektryków pochodziły z ryku rosyjskiego – a więc ich dostępność dzisiaj jest ograniczona, a ceny wzrosły o wiele bardziej niż innych surowców. Do tego auta elektryczne są ściśle związane z infrastrukturą ładowania i tu wielu potencjalnych kandydatów na kierowców czy właścicieli samochodów elektrycznych zadaje sobie pytanie, czy to już jest ten moment do zakupu elektryka. Może się okazać, że nie ma go gdzie ładować. Choć to niepotrzebne obawy – ja jeżdżę elektrykiem, łatwo go ładować, można jeździć, a jak się ma dom i fotowoltaikę, to koszty bieżące eksploatacji auta są bardzo rozsądne – zachęca Drzewiecki.
Źródło: enewsroom.pl
Komentarze (0)