Od ubiegłego roku zapowiadano, że klienci indywidualni kupujący samochody elektryczne będą mogli liczyć na dopłatę w wysokości 30 proc. (nie więcej niż 37,5 tys. zł) do zakupu samochodu elektrycznego przy założeniu, że jego maksymalna cena wynosić może 125 tys. brutto. To ożywiło rynek takich pojazdów, niektórzy klienci decydowali się na rezerwację nowych modeli czy wpłaty zaliczek, a importerzy na bardziej odważne zamówienia. Jednak teraz Ministerstwo Klimatu ogłasza, że rząd zamierza zmienić rozporządzenie w sprawie dopłat.
– Poziom kilkunastu lub kilkudziesięciu tys. zł dopłaty do auta elektrycznego jest za wysoki. Dopłaty do zakupu e-aut z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu będą mniejsze, by jak najwięcej beneficjentów z nich skorzystało. Ta kwota będzie na niższym poziomie niż wcześniej zaawizowana, ale nie mogę jeszcze powiedzieć, jaka dokładnie – poinformował PAP wiceminister klimatu Ireneusz Zyska.
Zachowany ma być maksymalny poziom dopłaty w wysokości 30 proc. wartości samochodu i cena do 125 tys. zł brutto. Od dotacji nie ma być pobierany podatek dochodowy. Po ogłoszeniu naboru wniosków (prawodopobnie w lutym) przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, będzie można podpisać umowę na zakup auta z dofinansowaniem.
Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, z którego mają być wypłacane dotacje, powstał w lipcu 2018 r. Jest on zasilany m.in. z tzw. opłaty emisyjnej doliczanej do benzyn i oleju napędowego. FNT na początku 2020 r. dysponował kwotą 320 mln zł, na koniec roku wynosić ma ona 380 mln zł, a wydatki na realizację zadań to 313 mln zł. W ubiegłym roku w Polsce sprzedaż samochodów elektrycznych wzrosła o 95 proc. – zarejestrowano 4322 szt. takich pojazdów.
Zawiedziony obywatel
Komentarz #39886 dodany 2020-02-02 19:33:30
Chamstwo w państwie - wszystko na temat.