Drzewo, latarnia, sygnalizator świateł, skrzynka energetyczna czy telekomunikacyjna to nie miejsce na wieszanie plakatów wyborczych. Administratorzy tej infrastruktury nie wydają zezwoleń na obklejanie jej ogłoszeniami wyborczymi. Ale komitety nic sobie z tego nie robią i łamią zapisy ordynacji wyborczej. Plakatami zaśmiecona jest niemal cała Warszawa. Jeszcze na początku tego tygodnia najbardziej oszpeconą dzielnicą był Targówek, gdzie plakaty kandydatów zawisły na znakach drogowych, sygnalizatorach świateł, barierkach rozgraniczających jezdnie i płotkach wygradzających zieleń przyuliczną.
"Na niewiele ponad tydzień do wyborów przypominamy komitetom, że plakaty można wieszać na ogrodzeniach, latarniach, urządzeniach energetycznych i telekomunikacyjnych tylko i wyłącznie po uzyskaniu zgody właściciela lub zarządcy nieruchomości. Ogłoszenia powinny być umieszczane w taki sposób, aby można je było usunąć bez powodowania szkód. Ponadto po wyborach komitety mają obowiązek usunąć swoje ogłoszenia w ciągu 30 dni od dnia głosowania. Jeśli przekroczą ten termin sprzątaniem zajmą się służby miejskie, a komitety zostaną obciążone kosztami" – przypomina ZOM.
Po ostatnich wyborach do Sejmu i Senatu posprzątać trzeba było po sześciu komitetach, co kosztowało 23,5 tys. zł. Do tej pory – mimo sądowego nakazu zapłaty – należności nie zwróciła Polska Partia Pracy i Liga Polskich Rodzin. Ich dług to w sumie ok. 2 tys. zł plus odsetki za lata nieuregulowania tej kwoty.
źróło: zom.waw.pl
Komentarze (0)