Niezależnie od zakrojonego na dużą skalę ogólnopolskiego programu “Czyste powietrze” samorządy lokalne prowadzą własne działania w walce ze smogiem. Władze Wrocławia twierdzą, że mają w tym duże osiągnięcia.
– Na początku lat 90. we Wrocławiu było około 80 tys. lokali opalanych węglem. W 2011 r. zostało ich około 33 tys. Szacuje się, że obecnie jest ich około 20 tys. – informują władze miasta. W ramach partnerstwa z Politechniką Wrocławską zostanie przeprowadzona inwentaryzacja pieców w całym mieście. Wyniki mają być znane do końca wiosny w 2019 r.
Program energetyczny i wymiana pieców
Miasto przystąpiło do Programu Energetycznego. Powstanie plan zapotrzebowania w ciepło, energię elektryczną i paliwa gazowe we Wrocławiu w latach 2020-2035. Program energetyczny pozwoli m.in. wskazać, w jaki sposób przedsiębiorstwa energetyczne będą musiały dostosować się do rozwoju miasta.
– Obecnie w mieście 53 proc. mieszkań jest ogrzewanych z sieci miejskiej, a 23 proc. z lokalnych kotłowni. To oznacza, że 76 proc. wrocławian ma ogrzewanie, które nie pogarsza jakości powietrza w mieście. Zajmujemy się pozostałymi 24 proc. użytkowników mających indywidualne paleniska – mówi Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia.
W 2016 r. wymieniono 1512 pieców, w 2017 r. – 1812, a w 2018 planowana jest likwidacja co najmniej 2 tys. pieców. Miasto wspiera mieszkańców w wymianie pieców oferując im dofinansowanie do rachunków w ramach Lokalnego Programu Osłonowego. Otrzymać można nawet ponad 4 tys. zł dopłaty rocznie.
Turbospalanie daje efekty
Tam, gdzie nie da się zlikwidować pieców węglowych miasto chce stosować tzw. turbospalanie. Chodzi o modernizację kotłów. – To koszt ok. 1500 zł. Efektem jest redukcja spalin o ok. 30 procent – wylicza prof. Jerzy Zwoździak z Uniwersytetu Przyrodniczego. Dodatkowo można stosować tzw. technologie pierwotne i sorbenty (rozwijano te technologie od lat 70. w związku z kwaśnymi opadami w Karkonoszach). – Na 1 tonę wystarczy 20 kg sorbentu i przy zastosowaniu turbo spalania można uzyskać standardy na poziomie Euro 6. Jest więc o co się bić – dodaje profesor.
Na przestrzeni ostatnich lat we Wrocławiu maleje liczba dni ze średniodobowymi przekroczeniami i wysokość przekroczeń też jest coraz mniejsza. W Unii Europejskiej normą jest, że nie powinno być więcej niż 35 takich dni.
– W tym roku do końca września odnotowano 20 takich dni. To jest dwa raz mniej, niż w roku ubiegłym. Gdyby nie było zanieczyszczeń napływowych (to co wpływa do Wrocławia) mielibyśmy tylko 21 dni z przekroczeniami emisji – zaznaczył prezydent.
Miasto pracuje nad likwidacją palenisk indywidualnych, ale efekt będzie odczuwalny za kilka lat da efekt. Inne rozwiązania mogą zadziałać szybciej. Planowane są takie rozwiązania, by w zależności od warunków meteorologicznych i poziomu emisji ze źródeł indywidualnych, ciężki transport przenosić z miasta na obwodnicę.
Ograniczenia dla samochodów
Miasto chce ograniczać wjazd do miasta samochodów ciężarowych powyżej 18 t, 9 t, 3,5 t, uruchomić specjalne korytarze transportowe, skoordynować sygnalizacje świetlne w ramach systemu ITS i obniżać średnie prędkości w strefach ruchu uspokojonego. Gdy jest bardzo silne osiadanie mas powietrza można będzie zastosować wariant taki, jak np. w Paryżu, czyli zakazać wjazdu do miasta samochodom na parzystych lub nieparzystych numerach rejestracyjnych.
– Głównym trucicielem jest węgiel i staramy się go eliminować. Będziemy apelować do marszałka województwa, by zredukować, to co napływa do Wrocławia. Trzecim trucicielem jest komunikacja i już kilka lat temu wprowadziliśmy tzw. śluzy do wjazdów samochodów ciężarowych i te śluzy jeszcze zawęzimy. I będziemy także intensywniej polewać jezdnie – wylicza prezydent.
Źródło: UM Wrocław, Radio Wrocław
Komentarze (0)