Jak twierdzą pracownicy firmy śmieciarskiej, "ten dżentelmen był kompletnie pijany" i jedyne, co był w stanie wyartykułować to fakt, że jest mu zimno.
– Cieszę się, że nie mamy martwego ciała. Cieszę się, że to ciało mówi – powiedział jeden z pracowników.
Pan Bowen nie pamięta, w jaki sposób znalazł się w śmietniku. Jedyne, co pamięta, to fakt, że pił z kolegami w barze. Przewieziono go do szpitala, gdzie opatrzono mu niegroźne rany.
źródło: thestarpress.com / Interia.pl
Komentarze (0)