Stracimy 3,5 mld zł z UE? Głosowanie nad Prawem wodnym ponownie przesunięte

Trzecie czytanie Prawa wodnego miało odbyć się już w piątek, 7 lipca. Zostało jednak “zdjęte” z obrad ze względu na, jak argumentowała premier Beata Szydło, konieczność dodatkowej analizy dokumentu. Przepisy pozostały bez zmian, a głosowanie ostatecznie zaplanowano na środę. Ten termin jednak również okazał się nieodpowiedni.

O tym, że w środę nie będzie trzeciego czytania ustawy poinformował poseł partii Kukiz ’15 Stanisław Tyszka. – Nie będzie dziś głosowane Prawo wodne, a wotum nieufności wobec ministra Jurgiela na następnym posiedzeniu – napisał na Twitterze.

Nie będzie dziś głosowane Prawo wodne a wotum nieufności wobec ministra Jurgiela na następnym posiedzeniu.

— Stanisław Tyszka (@styszka) 12 lipca 2017

Nowy termin głosowania nad Prawem wodnym nie jest jeszcze znany. Najbardziej prawdopodobny termin to jednak kolejne posiedzenie Sejmu – od 18 do 20 lipca. To będzie jednocześnie ostatni moment, aby przegłosować ustawę przed parlamentarnymi wakacjami.

O tym, jak ważne jest głosowanie nad Prawem wodnym mówił we wtorek wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński, który przypomniał, że jeśli dokument nie zostanie uchwalony w odpowiednim terminie, Polska może stracić aż 3,5 mld zł na gospodarkę wodno-ściekową.

– Prawo wodne jest w tej chwili procedowane w Sejmie. Mieliśmy nadzieję, że w zeszłym tygodniu ono wyjdzie z Sejmu do Senatu, ale jeszcze prace w Sejmie się nie zakończyły. Cały czas mamy nadzieję – bo jeszcze trwają posiedzenia Sejmu w tym miesiącu – że jednak uda się tę ustawę przyjąć w lipcu przez nasz parlament – powiedział Kwieciński.

Przyjęcie ustawy jest jednym z warunków wstępnych do otrzymania środków z Unii Europejskiej. Ostatnie ustalenia z Komisją Europejską mówiły, że muszą być one spełnione do końca czerwca. Tak się jednak nie stało.

Co dokładnie pod kątem prawnym oznacza brak Prawa wodnego? Przeczytaj nasz specjalny artykuł!

Przypominamy, że Prawo wodne powołuje m.in. nową jednostkę Wody Polskie, której zadaniem będzie, jak deklarują autorzy dokumentu, „przejrzyste finansowanie inwestycji w gospodarce wodnej i „sprawne pozyskiwanie środków finansowych na te inwestycje”.

Zapisy projektu ustawy w trakcie prac nad jego kształtem budziły wątpliwości wśród branży wod-kan i samorządowców – głównie za sprawą potencjalnego wzrostu cen wody dla końcowego odbiorcy. Niejasności rozwiała jednak sama Beata Szydło.

– Zgodnie z osobistą decyzją pani premier nie będzie żadnych podwyżek opłat za wodę, obowiązywać będą takie same opłaty jak w 2016 r. – zarówno te dotyczące przedsiębiorców, jak i konsumentów – wyjaśniał w październiku Rafał Bochenek, rzecznik rządu.

Wiceszef MŚ Mariusz Gajda przyznał w maju, że nowe Prawo wodne może stanowić pokusę dla przedsiębiorstw wodociągowych do windowania opłat za wodę i ścieki dla mieszkańców. – Rzeczywiście wodociągi mogą wykorzystać tę sytuację, ale nowe Prawo wodne nie daje podstaw do nagłych i skokowych podwyżek. Jeżeli firmy wodociągowe zaczną to robić, powołując się przy tym na ustawę, to nie będzie to niczym uzasadnione – zaznaczył Gajda.