Do tej sytuacji doszło we wtorek. Policjanci otrzymali sygnał, że przy jednej z posesji kierowca śmieciarki uszkodził ogrodzenie i cała ekipa odjechała z miejsca zdarzenia.
Załoga śmieciarki została szybko namierzona kilka kilometrów dalej i zatrzymana do kontroli. Okazało się, że trzej mężczyźni byli pijani, a najbardziej kierowca.
– Nic dziwnego, że uszkodził ogrodzenie. 60-latek miał w organizmie niemal 2,5 promila alkoholu. Można stwierdzić, że tylko cud sprawił, że skończyło się na uszkodzeniu ogrodzenia, bo był kompletnie pijany. Miał duży problem z wyjściem z pojazdu, a przecież kierował wielotonową ciężarówką – powiedział Bartos.
Dwaj pozostali członkowie ekipy śmieciarki również byli nietrzeźwi. Jeden z nich miał półtora promila, a drugi pół promila alkoholu w organizmie.
Policjanci zatrzymali kierowcy prawo jazdy i po wykonaniu wszystkich czynności śmieciarka pojechała dalej w trasę, oczywiście z wymienioną załogą.
Służbowe konsekwencje wobec mężczyzn wyciągnie zapewne ich pracodawca, ale na tym nie koniec. Czeka ich również wizyta w sądzie – dodał Bartos.
Darek Skwarek
Komentarz #62273 dodany 2020-05-22 15:50:31
JAk na śmieciarza to właściwie norma! Potrafił ustać - to wszystko jest OK.