Pożar nielegalnego składu odpadów przy ulicy Chełmońskiego w Kędzierzynie-Koźlu zauważono 23 listopada. Paliły się substancje ropopochodne zgromadzone w kilkuset pojemnikach w jednym z magazynów przy rzecznym porcie. Akcja gaszenia i dogaszania chemikaliów trwała pięć dni. Na szczęście silny wiatr znosił chmury gęstego dymu nad lasy i jak się okazało, nie doszło do skażenia powietrza i pobliskich wód.
Zorganizowana grupa przestępcza
Składowisko w Kędzierzynie-Koźlu jest jednym z wątków śledztwa ws. nielegalnych odpadów
Był dozór i nadzór
Podczas sesji Rady Miasta Kędzierzyna-Koźla z udziałem przedstawicieli m.in. Straży Pożarnej i Policji omawiano sytuację i zagrożenia związane z istniejącymi składowiskami. Reprezentant KP Policji w Kędzierzynie-Koźlu poinformował radnych, że o składowisku przy Chełmońskiego wiadomo było już trzy lata temu, gdy na gorącym uczynku zatrzymano trzy osoby przewożące niebezpieczne odpady. Następnie, przez dziewięć miesięcy, do czasu zakończenia zbierania dowodów przez prokuraturę, składowisko było dozorowane przez 24 godziny na dobę. Potem, aż do pożaru, policja nadzorowała miejsca składowania doraźnie.
Po pożarze policjanci pilnowali pogorzeliska do czasu zabezpieczenia wszystkich śladów i materiałów niezbędnych do wszczętego przez Prokuraturę Rejonową śledztwa mającego na celu wyjaśnienie okoliczności i przyczyn pożaru.
Gromadzenie dowodów
“Gromadzone są dowody w postaci zapisów z monitoringu, policja rozmawia ze świadkami. Sprawdzamy wszystkie możliwe wersje wydarzeń, w tym wersję mówiącą o celowym podpaleniu, choć nie możemy wykluczyć także samoistnego zapłonu chemikaliów” – powiedział PAP Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Opolskie. Śledztwo w sprawie pożaru nielegalnego składowiska odpadów
Co z pozostałymi nielegalnymi składowiskami?
Władze miasta niepokoi jednak los pozostałych nielegalnych składowisk, pomimo złożonej przez policję deklaracji zwiększonego dozorowania okolic składowisk. Jak wyjaśnia Piotr Pękala, rzecznik kędzierzyńsko-kozielskiego magistratu, sytuacja jest skomplikowana.
“Za odpady teoretycznie odpowiada ich właściciel. Jeżeli nie ma właściciela, problem przechodzi na włodarza gruntu, na którym znajdują się odpady. Na końcu tej ścieżki jest samorząd. Niestety, obowiązujące przepisy są tak skonstruowane, że z powodów formalnych gmina ma poważny problem z egzekwowaniem niektórych przepisów, bo jak urzędnik ma przesłuchać przestępcę, który ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości, lub jest zatrzymany do śledztwa” – wskazuje rzecznik ratusza.
Konieczne rozwiązanie systemowe
Dlatego prezydent Kędzierzyna-Koźla, która szacuje koszt usunięcia toksycznych odpadów z terenu miasta na 20-30 mln złotych uważa, że konieczne jest rozwiązanie systemowe, uwzględniające panujące już realia. Samorządowiec chce w najbliższym czasie zaprosić do siebie parlamentarzystów, by wspólnie omówić możliwości wprowadzenia zmian w polskim prawie, które pozwolą na skuteczne utrudnienie działalności osobom czerpiącym korzyści ze składowisk i rozwiążą problemy związane z likwidacją już istniejących.
Komentarze (0)