Opozycja i związkowcy spólek zarzucają ratuszowi, że uchwała przygotowana była w tajemnicy. – Ominęła dwie merytoryczne komisje: infrastruktury i ochrony środowiska, choć dotyczy MPO. Projekt był tylko w komisjach, w których PO jest na tyle mocna, by wiedzieć, że nie będzie zbyt dociekliwych pytań. Ratuszowi zależało na błyskawicznym załatwieniu tematu: nagła wrzutka, zero nieformalnych konsultacji z klubami i do tego okres wakacyjny – mówi radny Dariusz Figura (PiS)
Radni zwracają również uwagę na dysproporcję między MPWiK i MPO. Pierwsza doskonale radzi sobie na rynku, inwestuje, ma sięgający 100 mln zł zysk. Druga niczym takim pochwalić się nie może. Jej strata sięga 30 mln zł, co utrudnia działalność, m.in. zaciąganie kredytów. Teraz zapleczem finansowym MPO staną się pieniądze z MPWiK.
Kochaniak przekonuje, że holding nie będzie żerować na miejskich wodociągach. – MPWiK ma stabilne przychody, doświadczenie w dużych inwestycjach, ale i niewielkie perspektywy wzrostu. MPO doświadczenia i tak dobrej pozycji rynkowej dziś nie ma, ale w spółce jest duży potencjał rozwoju.
– MPO konkuruje z innymi firmami z branży, także poza Warszawą. 30 mln zł straty to dowód, że wygrywa przetargi, oferując najniższą cenę, która ma niewiele wspólnego z rynkiem. Działa dalej dzięki opiece miasta. To nie jest do końca przejrzysty model – ocenia projekt Dariusz Figura. I komentuje: – Miasto wchodzi w rolę biznesowego gracza, a nie do tego został stworzony samorząd.
– Łączenie słabej spółki z mocną nie daje nic dobrego. Wychodzi przeciętność. Pod kątem racjonalności zarządzania ten pomysł jest na miarę minionej epoki. Obawiam się, że poskutkuje wyższymi opłatami za wywóz śmieci, wodę i odbiór ścieków – krytykuje pomysł holdingu wodociągowo-śmieciowego cytowany przez "Gazetę Wyborczą" Maciej Grelowski, ekonomista z Business Centre Club.
źródło: Gazeta Wyborcza
Komentarze (0)