Do informacji dotarli dziennikarze Onetu i RMF. Według dokumentów krakowskiego MPWiK i urzędu marszałkowskiego w mieście jest ponad 30 miejsc, gdzie ścieki mieszają się z deszczówką i trafiają m.in. do Wisły, Wilgi, Białuchy, Dłubni i Rudawy.
Sygnały o zanieczyszczeniach zgłaszali mieszkańcy Krakowa. Zrzuty udokumentowano również na zdjęciach. Problem wystąpił na przykład w Zalewie Nowohuckim (do którego wpływa Dłubnia) – badania pokazały, że w wodzie znajdują się bakterie e.coli oraz paciorkowce kałowe.
Jak to możliwe, że ścieki w Krakowie trafiają do rzek i zalewów? Tymi samymi rurami spławnymi, którymi są odprowadzane domowe nieczystości transportowana jest również woda deszczowa. Podczas dużych opadów ścieki “przelewają” się i trafiają do rzek.
Przedstawiciele urzędu marszałkowskiego w Krakowie odpowiadają, że kanalizacja działa w zgodzie z prawem – a dokładniej – rozporządzeniem ministra środowiska w sprawie warunków, jakie należy spełnić przy wprowadzaniu ścieków do wód lub do ziemi.
Z kolei MPWiK winą obarcza przede wszystkim przestarzałą infrastrukturę, która w dużym stopniu opierała się na kanalizacji ogólnospławnej. Tak jest na przykład pod całą Nową Hutą – wybudowaną w czasach PRL robotniczą dzielnicą Krakowa.
Dodatkowym problemem jest fakt, że w projektach parków rzecznych, które za 5,5 mln zł mają powstać w mieście ujęto m.in. miejsca, gdzie ścieki mieszają się z wodą. Sprawą zajęli się już radni, a zarząd zieleni deklaruje, że przy realizacji “nie schowa głowy w piasek”.
Źródło: Onet
Komentarze (0)