Życie w miastach jest żywe, barwne, ekscytujące i ciekawe, oferuje nam niezliczoną ilość atrakcji, mieszankę intrygujących ludzi i nieograniczone możliwości. Czym zatem wytłumaczyć paradoks, że choć rozbudowujemy miasta i masowo się do nich przeprowadzamy, to gdy tylko mamy wolną chwilę, marzymy, aby z nich uciec? Od lat głowią się nad tym wielcy urbaniści, architekci i socjologowie.

Tymczasem osobą, która zrewolucjonizowała sposób myślenia o mieście, była zwyczajna kobieta z prowincji, samouk bez dyplomu prestiżowej uczelni. Jej książka ?Życie i śmierć wielkich miast amerykańskich?, choć napisana ponad pół wieku temu, do dziś uważana jest za biblię urbanistów.

Zwyczajne życie inspiracją dla wielkich idei

Jane Jacobs, bo o niej mowa, urodziła się podczas pierwszej wojny światowej, w niewielkiej miejscowości Scranton w stanie Pensylwania, w rodzinie lekarskiej. Dziewczynkę o bujnej wyobraźni szkoła nudziła. Na zajęcia przynosiła własne książki, a najlepszy kontakt miała z wyimaginowanym przyjacielem, któremu we własnych zabawach tłumaczyła przeróżne ?przyziemne? sprawy otaczającego świata. Lata później ten sposób myślenia zaowocował porywającymi tekstami pełnymi pasji, teorii i praktycznych rozwiązań, uderzających z podobną siłą w zainteresowania profesjonalistów, jak i zwykłych mieszkańców miast. Po ukończeniu szkoły średniej Jacobs przeprowadziła się z siostrą do Nowego Jorku. W czasach w...