Zenon Świgoń

Oczyszczalnie przydomowe o przepustowości dobowej do 5 m3 są szansą na zahamowanie zrzutu ścieków nieoczyszczonych do wód i gruntów. Szacunkowo dotyczy to ok. 500 tys. gospodarstw, czyli 2 mln Polaków i optymistycznie szacując tylko 160 tys. m3 ścieków na dobę. Oczyszczając tylko 10% tych ścieków, mówić możemy o dużym sukcesie. Trzeba tylko trochę dobrej woli i... wysiłku.


Dawniej wykonywałem programy gospodarki ściekowej, potem programy zrównoważonego rozwoju i ochrony środowiska, aktualnie - po wejściu w życie prawa ochrony środowiska - Programy Ochrony Środowiska. Zacząłem się więc zastanawiać, co ja właściwie robię?
Stąd słuszna uwaga pani Hanny Grunt, Wielkopolskiego Inspektora Ochrony Środowiska, że coś pokręciłem w październikowym artykule dotyczącym Noteci. Chyba tak, ale w zasadzie nie jest istotne, jak opracowanie się nazywa. Ważne, że jest! Ważne, że część min chce je realizować. Czasami gorzej z ich zawartością, obwarowaną ceną wykonania i koniecznością wyboru najtańszego oferenta. Na marginesie informuję, że mojego wnuka, już wiedzącego co to ochrona środowiska i raport oddziaływania, interesują ceny w wysokości 1000 zł (roczny koszt zakupu lizaków). Dodam, że jest najtańszy.
Ad rem. W związku z wprowadzeniem nowych ustaw dotyczących wody i środowiska, odżyły dyskusje na temat zasad zakładania oczyszczalni przydomowych. Część urzędników, prawdopodobnie chcąc się dowartościować, ponownie ...