– Przyjęcie specustawy, która wprowadza szybką i uproszczoną ścieżkę zatrudniania obywateli Ukrainy, którzy uciekli przed wojną to najlepsze rozwiązanie. Zaraz po zapewnieniu uchodźcom pomocy m.in. medycznej, transportu czy zakwaterowania to właśnie praca jest niezbędnym elementem, który da tym ludziom namiastkę normalnego życia i szansę na zabezpieczenie swojego losu – stwierdził założyciel Personnel Service Krzysztof Inglot.
Zwrócił on uwagę, że od teraz każdy obywatel Ukrainy, który po 24 lutego br. wjechał legalnie do Polski i chce w niej zostać, może przybywać w naszym kraju przez 18 miesięcy. Nie dotyczy to osób posiadających zezwolenia na pobyt stały czy status uchodźcy.
Praca i schronienie
– Realnie nasz rynek pracy jest w stanie w ciągu sześciu miesięcy wchłonąć ok. 0,5 mln pracowników, a kolejne 200 tys. na dalszym etapie. Stąd w sumie 700 tys. osób jest w stanie znaleźć u nas nie tylko schronienie, ale też pracę – ocenił K. Inglot.
Dodał, że w trakcie pobytu zostanie takim osobom przyznany numer PESEL oraz utworzony zostanie profil zaufany. Legalny pobyt na 18 miesięcy daje też możliwość podjęcia zatrudnienia bez dodatkowych wymogów np. rejestracji oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy czy zezwolenia na pracę. Pracodawca będzie za to zobowiązany do elektronicznego zawiadomienia wskazanego organu w ciągu 7 dni od rozpoczęcia pracy, że taką osobę zatrudnił.
Apel do firm
– Przedsiębiorców, którzy mogą i chcą zaoferować pracę osobom z Ukrainy, w tym głównie kobietom, jest coraz więcej. Wspólnie z Pracodawcami RP wystosowaliśmy apel do firm, żeby informowały o wolnych wakatach i każdego dnia zgłaszają się do nas nowi pracodawcy. Wiemy, że osoby z Ukrainy, w tym głównie kobiety, znajdą zatrudnienie m.in. w centrach logistycznych do obsługi e-commerce czy w szpitalach na stanowiskach pomocniczych – stwierdził Inglot.
Zaznaczył również, że zbliża się nowy sezon dla sektora HoReCa, zaraz wystartuje też turystyka. Osoby niewykwalifikowane bądź bez doświadczenia zawodowego mogą również szukać pracy w firmach ochroniarskich i sprzątających, które narzekają na deficyty.
Komentarze (0)