Do pożaru w miejscu magazynowania odpadów w Trzebini doszło 27 maja. Płonęły zgromadzone tam opony, tekstylia itd. Ogień objął powierzchnię około 1 ha. Podpalenia dokonali prawdopodobnie strażacy-ochotnicy.
Kilka tygodni później przedstawiciele organizacji Greenpeace stwierdzili, że doszło do poważnego skażenia środowiska substancjami niebezpiecznymi dla zdrowia ludzi, w tym metalami ciężkimi, jak arsen, ołów i kadm. Próbki gruntu pobrane przez aktywistów zostały przesłane i przebadane przez Polskie Centrum Akredytacji laboratorium Wessling Polska.
Badania ekspertów z AGH
Z kolei Urząd Miasta w Trzebini poinformował na swoich stronach, że na zlecenie Starostwa Powiatowego w Chrzanowie zostało przeprowadzone, inne badanie gleby w tym samym miejscu.
– Mieszkańcy i władze powinny wiedzieć, jaki jest stopień ewentualnego zagrożenia. Wyniki badań będą także przydatne w procesie pozyskiwania dotacji na usunięcie odpadów – mówił na początku sierpnia Janusz Szczęśniak, starosta chrzanowski. Ostatecznie szczegółowej analizy dokonali eksperci z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Pożar odpadów w Trzebini wywołali strażacy. „Żeby coś się działo”
W efekcie został opracowany bardzo skrupulatny i obszerny materiał pt. „Raport z badań popiołów i pozostałości po spaleniu odpadów z terenu składowiska w Trzebini przy ul. Słowackiego oraz badań gleby na terenie pobliskich ogródków działkowych” i został on opublikowany w Biuletynie Informacji Publicznej Starostwa Powiatowego w Chrzanowie. Powiat zapłacił za te badania 43 tys. zł.
Wyniki raportu
Naukowcy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie po pobraniu próbek odpadów i gleb na terenie ogródków działkowych w rejonie składowiska stwierdzili znaczne przekroczenia norm metali ciężkich.
Jak poinformowali, w przypadku odpadów nie ma powodu do obaw, bo szkodliwe substancje w nich zawarte pozostają obojętne dla środowiska. Niepokój wzbudziły jednak wyniki glebowe. Jak stwierdzili naukowcy, uzyskanych wyników nie można porównać z wynikami prób pobranych przed pożarem odpadów, ponieważ takich badań nie prowadzono.
W raporcie wskazano też, że źródłem pochodzenia wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych w glebach mogą być: działalność produkcyjna Rafinerii Trzebinia, niedawny pożar składowiska odpadów przy ul. Słowackiego 57 oraz tzw. niska emisja.
Według badaczy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie niebezpieczne związki wciąż przenikają do wód gruntowych. Gmina nie ma jeszcze pomysłu na rozwiązanie tego problemu, ale zaznacza że sprawa jest poważna.
Komentarze (0)