W samej Polsce funkcjonuje ponad 470 gatunków pszczół i niestety aż 222 z nich jest zagrożonych wyginięciem. Jeżeli zły scenariusz się sprawdzi, niemal 80 proc. roślin występujących w Polsce nie będzie zapylanych. To istotna kwestia – ekolodzy przypominają, że co trzecią łyżkę spożywanego pokarmu zawdzięczamy właśnie pracy owadów zapylających. Czas działać!
Aktywne gminy
Już 212 samorządów realizuje “Manifest gmin przyjaznych pszczołom”. Przystępując do manifestu, gminy deklarowały różne działania na rzecz ochrony pszczół, w tym zakładanie Miejsc Przyjaznych Pszczołom.
Aby ułatwić gminom to działanie, przygotowano specjalny poradnik wyjaśniający, w jaki sposób dbać o tereny zieleni w gminie, by były jednocześnie piękne i zapewniały pszczołom pokarm. Omówione w nim rozwiązania mają wybitnie lokalny charakter i znajdą zastosowanie w każdej gminie, niezależnie od wielkości czy charakteru. Są to zarówno działania, które mogą być samodzielnie realizowane przez władze samorządowe w ramach ich kompetencji, jak i takie, w które warto włączyć mieszkańców. Co ważne, większość z nich nie wymaga dodatkowych nakładów finansowych. Jest to raczej kwestia świadomej decyzji, by już zabudżetowane pieniądze wydać tak, aby osiągnąć efekt korzystny z punktu widzenia pszczół.
Łąki kwietne
Na szczęście dla zapylaczy – i dla nas – coraz więcej miast stawia na wprowadzenie łąk kwietnych. Pojawiają się one w parkach, na osiedlach czy wzdłuż dróg. Jedne wysiewane, drugie pojawiające się w przestrzeni miast zupełnie naturalne, poprzez zaniechanie zabiegów koszenia w konkretnych lokalizacjach.
Na takie rozwiązania postawiły m.in. Białystok, Warszawa, Wrocław, Rybnik, Tychy, Katowice, Poznań czy Kraków. Łąka kwietna to istna stołówka dla zapylaczy. Mogą ją tworzyć m.in: komosy, rumiany, chabry, maki, rozchodniki, rojniki, goździki, koniczyna biała i czerwona, pięciorniki czy kąkole.
W miastach jednocześnie funkcjonuje wiele wartościowych roślin rosnących naturalnie, będących również pożywką dla owadów – to np. podbiał, babka, bluszczyk kurdybanek, stokrotki, fiołki czy mniszek lekarski. W trosce o zachowanie bioróżnorodności coraz więcej zarządców zieleni postanawia je zachować.
Warto wspomnieć, że łąki kwietne są praktycznie bezobsługowe – nie wymagają częstego koszenia, nie potrzebują nawozów i środków ochrony roślin, ani też intensywnego podlewania. Gromadzą wodę deszczową, tworzą mikroklimat w mieście, zapobiegają nagrzewaniu się powierzchni gleby.
W wielu lokalizacjach Polski to mieszkańcy mogą wskazywać miejsca, gdzie mają powstać łąki kwietne. Przykładowo w Warszawie pojawiły się bankomaty z mieszkankami nasion dzikich kwiatów, które można było pobrać za darmo i w następstwie wysiać je w wybranym miejscu.
Edukacja i zmiana świadomości
Pszczół nie należy się obawiać, a zmieniająca się świadomość ekologiczna przejawia się m.in. w coraz popularniejszych miejskich pasiekach. Ule powstają na dachach biurowców, hoteli, a także w ramach działalności miejskich jednostek, jak np. Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu.
Cenną inicjatywą jest również tworzenie hoteli dla owadów i stawianie ich w zacisznych lokalizacjach miast. Taką działalnością może pochwalić się np. Białystok.
Przypadający na dziś Wielki Dzień Pszczół to wspaniała okazja do edukowania mieszkańców. Z tego względu organizowane są pikniki, wystawy i prelekcje. Przykładowo poznańska Palmiarnia zaprasza na “Pszczele dni 8-18 sierpnia” podczas których będzie można się m.in. dowiedzieć co zawdzięczamy pszczołom (nie tylko słodki miód!) a także dlaczego warto budować hotele dla owadów zapylających. Również Ogród Botaniczny w Zielonej Górze 10 sierpnia zaprasza na “Dzień Pszczół”, gdzie nie zabraknie pszczelarzy i bartników, którzy opowiedzą o potrzebach, funkcjach i rolach zapylaczy, szczególnie pszczół. A na Rynku w Kartuzach, już 9 sierpnia, na stoisku edukacyjnym Kaszubskiego Parku Krajobrazowego będzie można zapoznać się z budową ula, założyć strój pszczelarza, poznać różne akcesoria pszczelarskie oraz dostać nasionka roślin pyłko- i nektarodajnych dla pszczół. W ramach warsztatów będzie można również samodzielnie wykonać pamiątkę w postaci owada zapylającego oraz zobaczyć, jak zrobić domek dla zapylaczy.
Jednocześnie trzeba zauważyć, że najbardziej rozpoznawalnym gatunkiem w grupie zapylaczy jest pszczoła miodna (Apis mellifera) i to jej zwykle poświęcamy najwięcej uwagi i troski. – Pamiętajmy jednak, że to gatunek hodowany przez człowieka, gatunek zniewolony od tysiącleci – zaznacza prof. Piotr Skubała.
– Masowa hodowla owadów, głównie pszczoły miodnej, obok degradacji siedlisk, stosowania pestycydów, chorób, zanieczyszczenia środowiska, okazuje się być jednym z czynników zagrażających innym dzikim owadom zapylającym. Hodowla pszczoły miodnej zatem to nie jest w głównej mierze jedna z form ochrony zapylaczy, ale przyczyna wielu problemów dla dzikich zapylaczy. Badania dowodzą, że duże zagęszczenie pszczół hodowlanych na określonym obszarze wpływa negatywnie na występowanie i różnorodność gatunków dzikich – dodaje profesor.
Więcej o pszczołach i roślinach dedykowanym tym pożytecznym owadom można przeczytać w lipcowo-sierpniowym wydaniu “Zieleni Miejskiej”.
Komentarze (0)