Na wstępie dyskusji problem zdefiniował wiceprezes firmy Abrys, Robert Rosa, który podkreślał, że bez poprawy rozwiązań prawnych i deregulacji niektórych przepisów branża może mieć coraz większe kłopoty z prowadzeniem spokojnego biznesu i rozwojem. Co więcej nie należy stawiać prostych recept i sposobów rozwiązania tych problemów, uznając to powszechne przekonanie o opieszałości działań urzędników i absurdalnych nierzadko procedurach jako jedyny powód takiego stanu.
Już w trakcie trwania debaty coraz bardziej i coraz częściej dostarczano dowodów na to, że problem przedłużających się procedur i oczekiwania latami na wydanie decyzji i zezwoleń to wynik kilku czynników i uwarunkowań, których początkiem jest złe prawo – czasem wykluczające się przepisy, mnożące procedury i wymagania, prawo zmieniające się w takim tempie, że jedne rozporządzenia wykluczają możliwość realizacji innych.
Rozwiązywać problemy tam, gdzie są
Pierwszym występującym podczas debaty byś Marcin Podgórski, dyrektor Departamentu Gospodarki Odpadami, Emisji i Pozwoleń Zintegrowanych, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego w Warszawie, który w swojej prezentacji dowodził, że po pierwsze wnioskodawcy związani z gospodarką odpadami nie są tą najliczniejszą grupą do postępowań. Przekonywał też, że w przypadku pozwoleń zintegrowanych sytuacja znacząco się polepszyła, choć generalnie przepisy prawa utrudniają dotrzymywanie terminów. Jednak jeszcze większym wyzwaniem jest spełnienie wszystkich warunków przez podmioty ubiegające się o pozwolenia. Jak wspomniał wieloletnie oczekiwania na decyzje są często efektem różnego rodzaju postępowań sądowych. – W pewnych przestrzeniach jest lepiej, bo nauczyliśmy się sprawniej pokonywać różne bariery. Chcę podkreślić, żebyśmy szukali rozwiązania problemów tam, gdzie one są – tłumaczył Marcin Podgórski. Jak zaznaczał, znakomita większość spraw, które ciągną się miesiącami i latami to źle przygotowane dokumentacje. – Szukaliśmy też w specjalnym zespole dziur w prawie – powstało 40 stron. Nic nie zostało poprawione, a wręcz czasem pogorszyło się – ujawniał.
Miesiące i lata oczekiwania
Już na początku Całą listę spraw, które toczą się latami przytoczył Piotr Szewczyk, Prezes Rady RIPOK, z-ca dyr. ZUOK “Orli Staw”.
Jednak obraz prawdziwej drogi przez mękę opisał Sławomir Podgórski z Kancelarii Radców Prawnych Hanczakowski, Kapera, Podgórski, ekspert prawny KIGO przypomniał, że zmiany w ustawie o odpadach wprowadzane były 45 razy. Choć niektóre konieczne (wskaźniki recyklingu), to taka sytuacja znacznie utrudnia postępowania. Przestrzegał też przed tym, aby cały problem zrzucać na urzędy, bo to wina przede wszystkim niespójnego systemu.
Zakład stoi i nie pracuje
To, co często podkreślali kolejni rozmówcy, a na co – jako pierwsza – zwróciła uwagę Katarzyna Błachowicz, wiceprezes Klastra Gospodarki Cyrkularnej i Recyklingu, to nieefektywne procedury i wieloletnie oczekiwania, które wiążą się z kosztami – inwestycja jest zrealizowana, zakład stoi, ale nie pracuje. A inwestor poniósł już przecież znaczne koszty.
Na ten aspekt zwrócił też uwagę Adam Małyszko, prezes Stowarzyszenia Forum Recyklingu Samochodów. Wspomniał on o tym, że próba dostosowania prawa z 2018 r. nie przyniosła oczekiwanych zmian. – 5 lat czekam, żeby zacząć działalność w wybudowanym zakładzie – mówił z wyrzutem prezes Małyszko.
Przejrzyste prawo to jedno, dobrze przygotowane wnioski to drugie
Inne tło problemów przedstawiała Małgorzata Izdebska, Sekretarz Gminy Wołomin, przewodnicząca komisji gospodarki komunalnej ZMP. Podkreślała, że jakość przygotowania wniosków ciągle spada. Jak przekonywała, dobrze przygotowane dokumentacje pozwalają przyspieszyć postępowania. Przyznała jednak, że w mniejszych urzędach pojawiają się kłopoty kadrowe i kompetencyjne – za mało jest urzędników, którzy mogą się zajmować analizą wniosków i prowadzeniem postępowań, a czasami brak im doświadczenia i kompleksowej wiedzy. Jak dowodziła ważna jest jednak współpraca z inwestorem, kontakt i wyjaśnianie wątpliwości na bieżąco.
Z kolei dr Joanna Dmowska z Polskiej Izby Gospodarki Odpadami mówiła o tym, że przedsiębiorcy są nieustannie ćwiczeni w śledzeniu zmian i w umiejętności prawidłowego ich odczytywania. Ten wątek podnosiła też Monika Maziarz, Zastępca Dyrektora Departamentu Ochrony Środowiska Województwa Podkarpackiego. – Mieliśmy czas po 2018 r., żeby się nauczyć nowych przepisów, ale one są ciągłe zmieniane, co wymaga uczenia się na nowo interpretacji.
Joanna Dmowska nie do końca też zgadzała się z tym, że słaba jest jakość przygotowania wniosków. – Przede wszystkim te wnioski powinny być uproszczone. Nie pojawiają się żadne działania, które upraszczałyby procedury. Do poprawienia jest poziom transparentności procedur, dostępności urzędników. Urzędnicy boją się wydawać decyzje, które mogą być Zakwestionowane.
Nie róbmy na razie rewolucji
Przed pomysłami na rewolucję w prawie przestrzegał natomiast Karol Wójcik z Izby Branży Komunalnej. – Na razie takie pomysły trzeba odłożyć, bo przed nami system kaucyjny i rozszerzona odpowiedzialność producenta – sugerował i dodawał, że jeszcze jeden czynnik wydłuża postępowania decyzyjne. To opór społeczny.
Komentarze (0)