Debatę zorganizowano w ramach 26. edycji Międzynarodowego Kongresu Ochrony Środowiska Envicon.
Cele odpadowe
Do 2025 roku co najmniej 55 proc. odpadów komunalnych do 2030 roku cel ten wzrośnie do 60 proc., a do 2035 roku – do 65 proc. Tak przewiduję przepisy krajowe, które są wynikiem wzajemnych ustaleń między wszystkimi państwami Unii Europejskiej.
– I w mojej ocenie powinniśmy pomału przygotowywać się na złą wiadomość. Na to, że przynajmniej pierwszego z tych celów, czyli 55 proc. w 2025 roku: nie uda się w Polsce osiągnąć – mówił Piotr Manczarski, ekspert Politechniki Warszawskiej.
Podkreślał, że luka inwestycyjna w polskiej gospodarce odpadowej nie jest jedynym powodem tego stanu rzeczy. – Mimo tej luki wyposażenie techniczne wielu polskich instalacji komunalnych nie odbiega od standardów przyjętych w innych krajach europejskich. – A jeśli już, to in plus – zaznaczył Piotr Manczarski. Winną naszych opóźnień często jest zła organizacja polskiego systemu gospodarki odpadami.
Bariery rozwojowe
Przykłady istniejących barier systemowych podawali uczestnicy debaty. – Technicznie już jesteśmy w stanie zapewnić przerób wytwarzanych przez nas odpadów w 70 proc. Moglibyśmy dojść do 90 proc., ale tu trafiamy na barierę nie do przejścia. By osiągnąć ten poziom potrzebne jest dodatkowe wsparcie w postaci umieszczenia naszych produktów na liście zbieranych w systemie kaucyjnym. I nie możemy się z tym pomysłem przebić – mówił Łukasz Sosnowski, prezes Fundacji ProKarton, zrzeszającej producentów kartonów do płynnej żywności.
Na kolejne bariery wskazywał Radosław Domagała, ekspert Plastics Europe Polska. – Plastik ma złą prasę. Tymczasem to bardzo dobry materiał do recyklingu. Przeliczyliśmy jednak, że w polskiej produkcji plastiku udział recyklatu pokonsumenckiego wynosi ledwie 9,3 proc. To nie jest dobry wynik, gdy porównamy go z osiąganymi w innych krajach Unii – mówił.
– Przyczyny można podzielić na dwie grupy. W tej pierwszej, na którą niestety nie mamy wpływu, jest pandemia. Spadła konsumpcja ropy naftowej, co wywołało znaczną obniżkę cen pierwotnego surowca do produkcji plastiku. Recyklat przestał być ofertą atrakcyjną cenowo – mówił Radosław Domagała.
Wskazywał przy tym na przyczynę, która leży wyłącznie po naszej stronie. To brak mechanizmów ROP, które wymuszałyby na producentach wprowadzanie na rynek produktów łatwych w recyklingu, celem obniżenia jego kosztów.
– Wątpliwości budzi również sposób wprowadzania systemu kaucyjnego, który rozbije obecny strumień odpadów na mniejsze strumyczki. Opłacalność recyklingu zasadza się przecież na budowaniu odpowiednio szerokich strumieni odpadów i przetwarzanie ich na dużą skalę przy wykorzystaniu najnowszych technologii. My tymczasem dzisiejsze strumienie dzielimy na mniejsze, co dodatkowo stawia opłacalność ich przeróbki pod znakiem zapytania – mówił Piotr Szewczyk, prezes Rady RIPOK.
Dodawał, że problemem pozostaje również jakość obecnego strumienia. – Polacy we wszystkich badaniach deklarują wysoki stopień akceptacji dla idei segregacji i budowy gospodarki obiegu zamkniętego. Deklarują też, że chętnie segregują odpady według obowiązujących zasad. Z naszych obserwacji wynika coś zupełnie przeciwnego. Moim zdaniem potrzeba wprowadzenia skuteczniejszej egzekucji prawa w tym zakresie – mówił Piotr Szewczyk.
Realia A.D. 2022
– To jest oczywiste, że najlepiej by o tych wszystkich sprawach mówić łącznie. Przedyskutować wieloaspektowo, ROP wprowadzić wraz z systemem kaucyjnym, a system reformować w sposób kompleksowy. Tyle, że moim zdaniem w obecnej sytuacji na taką reformę, ba na taką dyskusję o wszystkich sprawach naraz – nie ma obecnie szans. Musimy podjąć trud rozmawiania o tym, co rzeczywiście leży na stole i poprawiania systemu po kawałku – mówiła Anna Sapota, wiceprezes ds. relacji rządowych dla Europy Północno-Wschodniej w ramach Grupy TOMRA.
Na rządową niechęć do podejmowania bardziej kompleksowych i radykalnych reform wskazywał Krzysztof Kawczyński, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej. – Po pierwsze dlatego, że niebawem wybory, czyli niedobry czas na robienie gruntownych porządków. Jest jednak i inny, pozapolityczny powód. Zmiany o których mówimy, a więc ROP czy system kaucyjny, oznaczają w praktyce wywołanie kolejnego impulsu inflacyjnego. I to potęguje ostrożność rządzących – mówił ekspert.
Wyczekiwanie rządzących do pewnego stopnia można zrozumieć. Nie należy tracić z pola widzenia relacji cenowych obowiązujących w gospodarce odpadami. – Ta sprawa wymaga umiejętnej i szybkiej interwencji. Dziś stoimy przed realną groźbą, że co prawda będziemy w stanie zebrać odpady, ale nikomu nie będzie się opłacało i przetworzyć – konkludował Piotr Manczarski.
Komentarze (0)