Obecne trendy w kształtowaniu miast dążą z jednej strony do tworzenia inteligentnych osiedli, reagujących na dynamicznie zmieniające się potrzeby mieszkańców, z drugiej zaś na powrót do życia spokojnego, powolnego, skupionego na wewnętrznej strukturze małych społeczności, w których jednak każdy odnajdzie swoistą radość życia. Czy jednak afirmacja małych miasteczek jest najlepszą drogą do tego, by ludziom żyło się lepiej?

Międzynarodowa Sieć Miast Dobrego Życia narodziła się we Włoszech jako logiczna konsekwencja rozwoju ruchu slow food, promującego modę czy też bardziej rodzaj snobizmu, związanego z tradycyjnym, wymagającym czasu i środków jedzeniem, a także stylem życia i mieszkania. W czasach, gdy cały świat dąży do tego, by było szybciej, dalej i taniej, a rachunek ekonomiczno-czasowy i koszt technologiczny stają się podstawowymi kryteriami podejmowania niemal każdej decyzji, pojawiła się grupa ludzi stojących w opozycji do procesu ujednolicania naszego świata. Koniec lat 90. XX w. stanowił apogeum zjawiska globalizacji, pochwały spójności świata rozumianego jako jedności gospodarczej i kulturowej.

Włoska koncepcja

W tym właśnie duchu narodziła się w 1998 r. włoska idea Cittaslow, do której Polska przystąpiła już w 2006 r. Sam ruch Cittaslow uformował się ostatecznie w 1999 r. za sprawą Paola Saturniniego, byłego burmistrza miasta Greve we włoskim regionie Chianti. Następnie grupę zaczęły tworzy...