O najważniejszych w naszych i nie tylko naszych firmach. O najważniejszych, ale równocześnie często niewiedzących, że są tymi najważniejszymi. Chciałbym napisać jeszcze kilka zdań, żeby rozbudzić Państwa ciekawość i być może przekonanie, że będę pisał o prezesach i dyrektorach. Błąd. Mam na myśli szeregowych pracowników. W tym tych fizycznych. A może w szczególności ich.

Z podziękowaniem

Kiedyś już o nich pisałem, ale teraz znów znalazłem powód, by to zrobić. Może z trochę innej perspektywy. Otóż w tym roku nasza firma obchodziła swój dość okrągły jubileusz. Na koniec obchodów zaprosiliśmy na spotkanie wszystkie osoby, które były w przygotowanie tych obchodów zaangażowane. I wstyd mi się przyznać, że nie miałem zielonego pojęcia, że aż tylu ludzi, w tamtym momencie dla mnie anonimowych (nie żebym ich nie znał, lecz nie wiedziałem, że aktywnie uczestniczyli w obchodach), budowało, pomagało i przygotowywało różne projekty związane z obchodami. Wstyd mi, tym bardziej że wywodzę się spośród nich, to znaczy spośród pracowników fizycznych, szeregowych. Mówiąc o ich ważności, mam na myśli ich codzienną pracę. Proszę mi uwierzyć, że gdy w firmie zabraknie prezesa lub dyrektora, to jego brak można ewentualnie odczuć za rok, może dwa, a czasami wcale. Jeśli jednak zabraknie pracownika, który przykładowo jest odpowiedzialny za płukanie filtrów na stacji uzdatniania wody lub odpowiedzialnego za regulację ciśnienia w sieci, to skutki będą od...