Zmiany klimatu ciągną za sobą nowe problemy, dla których musimy mieć nie dość, że całkiem nowe pomysły, to jeszcze wciąż szukać rozwiązań na bieżąco. Stąd parafraza wypowiedzi prezydenta Billa Clintona na temat gospodarki, przy czym ?głupek? jest ten sam, ale priorytetem dla niego stał się klimat.
Na przykładzie naszego Wrocławia widzimy, że zmieniający się klimat rzutuje coraz bardziej nie tylko na zieleń, ale i na jej utrzymanie. Schną drzewa. Nowe nie chcą się przyjmować. Oczywiście opinia publiczna w pierwszym rzędzie winą obarcza władze miasta i głównym sprawcą zła w sposób naturalny staje się zarządca zieleni.
Wzrost temperatury wygania z domów ludzi. Szukają ochłody w parkach, lasach. Każdy skwer z cieniem staje się skarbem, a szemrząca woda ukoronowaniem poszukiwań takiego skarbu. Staramy się, by takich miejsc było więcej. Place zabaw lokowane dotychczas w słońcu, żeby mogły służyć także wiosną i jesienią, wymagają osłony. Trawniki w kilka dni potrafią zamienić się w pełne kurzu klepiska. Zbiorniki wodne w cuchnące bajora. Zmienia się styl życia ludzi, którzy więcej wychodzą wieczorami, chętniej przenoszą swoje życie towarzyskie na łono natury. Nawet mała architektura wymaga innego spojrzenia. Potrzebujemy innych materiałów, żeby rozgrzane ławki nie parzyły albo żeby słońce nie odkształcało kubłów na śmieci.
Zapewne wszyscy to obserwujemy i pytaniem jest nie ? co się dzieje, tylko ? jak z tym żyć? Wszyscy mówią o zapobieganiu, ale przecież w...