Kreowanie nowej, porewolucyjnej rzeczywistości odpadowej jest zadaniem trudnym i odpowiedzialnym. Wydaje się, iż każda próba przelania określonej wizji podziału województw na regiony gospodarki odpadami i wyznaczenia tzw. RIPOK-ów oraz instalacji zastępczych musi budzić kontrowersje. Pozostaje zatem liczyć na rozsądek twórców projektów planów i chęć do osiągania zdrowych, opartych na racjonalnych przesłankach, kompromisów pomiędzy wymogami nowego prawa a interesem poszczególnych podmiotów. Najbliższa przyszłość pokaże, w jakim stopniu udało się to osiągnąć. Póki co, poniżej prezentujemy list do redakcji, jaki dotarł do nas w tej sprawie.

(red.)
Wszyscy jesteśmy teraz w gorącym okresie uzgadniania ostatnich zapisów wojewódzkich planów gospodarki odpadami (WPGO), które mają być uchwalone przez sejmiki województw do końca czerwca 2012 r.
 
Planowany, choć istniejący?
Jako zarządzającego składowiskiem odpadów innych niż niebezpieczne i obojętne w Łęczycy (gm. Stara Dąbrowa) interesuje mnie kształt przyszłego systemu gospodarki odpadami w woj. zachodniopomorskim. Jest to o tyle ważne, gdyż nasz Zakład jest potencjalnym beneficjentem środków z Funduszu Spójności. Udało nam się bowiem uzyskać pozytywną ocenę wniosku dotyczącego budowy instalacji do mechaniczno-biologicznego unieszkodliwiania odpadów (MBU). Powinna ona powstać dzięki zawartemu w 2007 r. porozumieniu międzygminnemu, sygnowanemu przez 12 okolicznych samorządów, które wyraziły chęć wspólnego wybudowania takiej instalacji. Warto dodać, że porozumienie obejmuje ponad 150-tysięczną populację. Plany są ambitne, chęci szczere, ale co z tego, jeżeli autorzy projektu WPGO nie dostrzegają misji Spółki, interesu gmin, ale przed wszystkim mieszkańców, zmuszając nas do zaprzestania prowadzenia działalności – i to już w najbliższym czasie, a mieszkańców narażają na wysokie koszty odbioru i unieszkodliwiania odpadów.
 
Nasze składowisko odpadów funkcjonuje od ponad 30 lat i jest na nim zdeponowanych ok. 1 mln ton odpadów. W 2011 r., przy wsparciu finansowym (pożyczka) z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, rozpoczęliśmy proces rekultywacji ponad sześciohektarowego terenu zamkniętych kwater składowiskowych, którego zakończenie planujemy jeszcze w tym roku. W eksploatacji jest teraz jedna kwatera, o wolnej pojemności ok. 150 tys. m3. W obrębie składowiska występuje również 10-hektarowy obszar, na którym będzie zlokalizowany zakład i kolejna niecka. W miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego teren ten przeznaczony jest pod „wysypisko odpadów stałych”. Eksploatowany przez nas obiekt spełnia wymagania dyrektywy nr 1999/31/WE w sprawie składowania odpadów, posiada ważne do 2017 r. pozwolenie zintegrowane i – wg szacunków – zapewnia możliwość przyjmowania odpadów jeszcze przez ponad 30 lat, co wyczerpuje definicję regionalnej instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK), przedstawioną w ustawie o odpadach. Co warto podkreślić, zamknięcia tego składowiska nie planuje również wojewódzki inspektorat ochrony środowiska.
 
Powyższe informacje posiadają również autorzy WPGO dla woj. zachodniopomorskiego. Jednak w ich ocenie, składowisko należy uznać za… planowany RIPOK! A taki
zapis należy traktowaćjako instalację, której nie ma lub, co najwyżej, jest w trakcie budowy. W pierwszej chwili przyjąłem tę kwalifikację za oczywistą omyłkę. Jednak dla twórców WPGO kwalifikacja ta była zgodna z zapisem w projekcie tego planu, którego treść przytaczam poniżej:
„W celu ustalenia kryteriów wyboru instalacji do pełnienia funkcji instalacji regionalnej, sprawdzono, czy istniejące instalacje w poszczególnych regionach dysponują wymaganą minimalną mocą przerobową. Według wytycznych Ministerstwa Środowiska, opracowanych przez P. Manczarskiego i M. Kundegórskiego, pt. „Szacunki zdolności przerobowej instalacji regionalnej” (2010 r.), wymagane moce przerobowe (przy założeniu obsługi obszaru zamieszkałego przez co najmniej 120 000 mieszkańców) dla poszczególnych instalacji wynoszą: (…)
c) Składowanie odpadów powstających po procesie mechaniczno-biologicznego przetwarzania zmieszanych odpadów komunalnych oraz pozostałości z sortowania odpadów komunalnych o pojemności pozwalającej na przyjmowanie przez okres nie krótszy niż 15 lat odpadów w ilości nie mniejszej niż powstająca w instalacji do mechaniczno-biologicznego przetwarzania zmieszanych odpadów komunalnych – pojemność minimalna ok. 200 000 m3”.
 
Z całym szacunkiem dla autorów „wytycznych”, trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie są one ani przepisami, ani wykładnią prawa. Nie odnoszą się one również wyłącznie do kwatery, ale całej instalacji. Nawet współautor wytycznych, Marek Kundegórski, na konferencji dotyczącej mechaniczno-biologicznego przetwarzania w Gdyni, wykazał, że jest to tylko materiał pomocniczy dla określonego modelu i nie powinien być rozstrzygający w sprawie kwalifikacji instalacji jako istniejącej, zastępczej czy też planowanej. Niestety, autorzy WPGO nie dają się przekonać i to, co dla niektórych jest faktem, dla nich już oczywistością nie jest. Mam nadzieję, że unikniemy uchwalenia planu w tym kształcie. W przeciwnym razie zostaniemy zmuszeni do ochrony interesów prawnych Spółki już na drodze sądowej.
 
Gwarantowany strumień?
Drugim aspektem, który chciałbym poruszyć, jest regionalizacja woj. zachodniopomorskiego. W projekcie WPGO widnieje informacja, że na składowisku w Łęczycy, którego przecież – zdaniem autorów tegoż projektu – nie ma, mają powstać wszystkie rodzaje RIPOK-ów, a MBU ma być dofinansowane z Funduszu Spójności. A przecież największą sztuką nie jest otrzymanie dotacji i wybudowanie zakładu, ale późniejsze rozliczenie się z otrzymanych środków i zachowanie trwałości projektu. Województwo zachodniopomorskie zostało podzielone na cztery regiony, w tym szczeciński, w którym ma funkcjonować nasz zakład. Według projektu, w regionie ma działać sześć instalacji mogących przyjąć ok. 700 tys. ton zmieszanych odpadów komunalnych, w tym dwie współfinansowane z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko (strumień odpadów powinien być gwarantowany!). Natomiast w regionie wytwarzanych jest tylko niespełna 300 tys. ton odpadów. W związku z tym, po wybudowaniu wszystkich planowanych instalacji zacznie się wielka bitwa o odpady z takimi konsekwencjami, że za 5-10 lat, jeśli ją przegramy, będziemy zmuszeni razem ze spalarnią oddać kilkaset milionów złotych otrzymanych dotacji. Czy o to chodziło w tej całej „rewolucji odpadowej”?
 
Paweł Ksiądz
prezes Zarządu Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Stargardzie Szczecińskim
Tytuł i śródtytuły od redakcji