Podczas tegorocznego Forum Ekonomicznego minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej przedstawił założenia Programu Rozwoju Retencji. Wstępne założenia napawają optymizmem, ale czy uda się je wdrożyć w życie? 

Od pewnego czasu można zaobserwować rosnące zainteresowanie retencjonowaniem wody. Niewątpliwie jedną z głównych przyczyn są dość ubogie zasoby wodne Polski. Jak wskazuje Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, na jednego mieszkańca Polski przypada średnio 1600 m3 wody w ciągu roku, przy czym wartość tego wskaźnika dla Europejczyka oscyluje w graniach 4500 m3 na rok. Innymi słowy, średnie zasoby w Polsce na osobę są prawie trzykrotnie mniejsze w stosunku do średniej europejskiej. Na uwagę zasługuje również fakt, że rozmieszczenie zasobów wodnych w Polsce jest nierównomierne. O ile bowiem w południowych, wyżynnych i górskich terenach zasobów wodnych jest zwykle więcej, o tyle środkowa i północnej część Polski wygląda pod tym kątem dużo gorzej. W rezultacie też te tereny najczęściej borykają się z deficytem wody.
Drugim czynnikiem, który uzasadnia rozwój retencji w Polsce, jest postępująca urbanizacja i związane z nią utwardzania powierzchni biologicznie czynnych. Powyższa okoliczność, wraz z występującymi w ostatnich latach anomaliami pogodowymi, a w szczególności nawalnymi deszczami, powoduje daleko idące szkody na obszarach miejskiej. Jest to skutek m.in. niewydolności systemów kanalizacji miejskiej, których parametry ...