Reklama

ad1a GreenPlaner [12.11-21.11.24]

Steinhoff: Na handlu prawami do emisji CO2 Polska zarobiła w zeszłym roku 25 mld zł. To nie system ETS jest problemem, ale uzależnienie od węgla

Steinhoff: Na handlu prawami do emisji CO2 Polska zarobiła w zeszłym roku 25 mld zł. To nie system ETS jest problemem, ale uzależnienie od węgla
12.01.2022, o godz. 12:10
czas czytania: około 7 minut
5

– Nie chciałbym, żebyśmy tkwili w przekonaniu, że w Polsce wszystko byłoby idealnie, gdyby nie Unia ze swoją polityką klimatyczno-energetyczną – mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

Reklama

ad1a regionalne Radomsko [31.10 – 2.12.2024]

 

Jak podkreśla, opłaty za emisję z systemu ETS, który stał się w ostatnich miesiącach przedmiotem zaciekłej krytyki polityków, trafiają przecież nie do Brukseli, ale do krajów członkowskich. Polski budżet tylko w ubiegłym roku otrzymał z tego tytułu ok. 25 mld zł.

To rząd dysponuje środkami z opłat za emisje

– W Polsce często pojawiają się takie populistyczne sygnały, że byłoby dobrze, gdyby tej Unii Europejskiej nie było, gdyby nie było systemu ETS, gdybyśmy nie płacili za emisje CO2. Przypominam, że środki pochodzące z opłat za emisję dwutlenku węgla stanowią dochód polskiego rządu. To rząd dysponuje tymi środkami i powinien je przeznaczać nie na transfery socjalne, ale na wsparcie przeobrażeń w polskiej elektroenergetyce – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Janusz Steinhoff.

ETS to kluczowy element polityki UE na rzecz walki ze zmianami klimatu

System handlu emisjami ETS to kluczowy element polityki UE na rzecz walki ze zmianami klimatu i podstawowe narzędzie do zmniejszania emisji gazów cieplarnianych. Funkcjonuje od 2005 roku i jest pierwszym na świecie oraz jednym z największych (obok chińskiego) systemem handlu uprawnieniami do emisji CO2. Jak podaje Forum Energii, EU ETS obejmuje ok. 40 proc. emisji dwutlenku węgla, głównie tych pochodzących z elektroenergetyki, ciepłownictwa, przemysłu i lotnictwa. Dzięki niemu w ciągu ostatnich 16 lat udało się znacząco obniżyć emisje w tych sektorach. Innymi słowy: chodzi o nałożenie opłaty za zanieczyszczenie atmosfery tak, aby z czasem zupełnie przestało się to opłacać.

W uproszczeniu system zobowiązuje emitentów – przedsiębiorstwa, firmy energetyczne etc. – do kupowania i umarzania praw do emisji CO2 (w postaci kontraktów terminowych). Uprawnienia są kupowane na rynku z dostępnej puli znanej wszystkim uczestnikom rynku (część Komisja Europejska rozdysponowuje w ramach tzw. puli darmowej). Ta dostępna pula z każdym rokiem maleje, ponieważ system ETS ma doprowadzić do ograniczenia emisji CO2 do atmosfery. Ograniczona podaż podnosi ceny uprawnień.

Co istotne, środki ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 trafiają do budżetu danego państwa i stanowią ich przychód. Zgodnie z unijną dyrektywą ETS przynajmniej połowa tych pieniędzy powinna być przeznaczana na inwestycje sprzyjające redukcji emisji gazów cieplarnianych i system wsparcia dla odbiorców energii.

– A są to środki bardzo duże, które tylko w ubiegłym roku sięgnęły 25 mld zł. To nie są pieniądze, które my wpłacamy do UE i one wpadają do jakiejś czarnej dziury – przypomina ekspert rynku energetycznego.

Ile środków ze sprzedaży uprawnień do emisji wpłynęło do budżetu państwa?

Według informacji Ministerstwa Klimatu i Środowiska z kwietnia 2020 roku od początku aukcyjnej sprzedaży uprawnień budżet państwa zasiliło ok. 20,5 mld zł. Według danych przytaczanych przez CIRE w całym 2020 roku ta kwota sięgnęła już 12,1 mld zł (ok. 3 proc. polskiego budżetu). Z kolei w ubiegłym – dzięki rekordowym wzrostom cen uprawnień – okazała się dużo wyższa od początkowych założeń Ministerstwa Finansów i sięgnęła 25 mld zł. Łącznie daje to już ok. 57,5 mld zł.

W kolejnej dekadzie wpływy w ramach EU ETS mogą przekroczyć nawet 100 mld zł

Resort klimatu i środowiska przyznaje, że bez tych przychodów nie byłoby możliwe finansowanie programów takich jak Mój Prąd ani programów wspierających OZE, niskoemisyjny transport czy poprawę efektywności energetycznej budynków, co z kolei pobudza polską gospodarkę i poprawia jakość środowiska. Co istotne, ministerstwo szacuje, że w kolejnej dekadzie wpływy w ramach EU ETS będą znacznie wyższe i przekroczą nawet 100 mld zł.

– Tym bardziej martwi to, że przedstawiciele polskiego rządu w swoich wypowiedziach często kontestują potrzebę funkcjonowania systemu ETS – mówi Janusz Steinhoff. – Jeżeli umówiliśmy się w Europie, że prowadzimy taką, a nie inną politykę klimatyczną i walczymy z efektem cieplarnianym, to musimy przyjąć skuteczne narzędzia, które będą wspierały przeobrażenia w elektroenergetyce, ciepłownictwie, transporcie czy budownictwie, aby znacząco ograniczyć emisję dwutlenku węgla.

Rząd krytykuje system ETS

W ocenie polskiego rządu ceny uprawnień do emisji CO2 w systemie ETS, które biją historyczne rekordy, są jednym z głównych czynników odpowiedzialnych za drożejącą energię (obok m.in. niesprzyjających warunków pogodowych, niskiego poziomu zapełnienia magazynów gazu ziemnego, polityki Gazpromu oraz zwiększonego popytu spowodowanego ożywieniem gospodarczym po pandemii). W ostatnich miesiącach system EU ETS stał się przedmiotem ostrej krytyki polskich polityków partii rządzącej, w tym m.in. premiera Mateusza Morawieckiego czy wiceministra klimatu Jacka Ozdoby, który w wywiadzie udzielonym TVP wskazywał, że handel emisjami CO2 stał się narzędziem w rękach spekulantów.

– Odnoszę wrażenie, że cała aktywność przedstawicieli naszego państwa idzie na populistyczne wypowiedzi kierowane do społeczeństwa. Nie chciałbym, żebyśmy tkwili w przekonaniu, że w Polsce wszystko byłoby idealnie, gdyby nie Komisja Europejska, gdyby nie ta Unia ze swoją polityką klimatyczno-energetyczną – mówi były wicepremier i minister gospodarki. – Politykę klimatyczno-energetyczną można doskonalić, ale do tego trzeba przekonać kraje członkowskie, a miejscem do tego typu dywagacji jest Rada Unii Europejskiej. Podzielam pogląd, że trzeba monitorować system ETS i być może trzeba będzie go modyfikować. Natomiast jestem jak najdalej od stwierdzenia, że jest on niepotrzebny.

Wezwanie do zawieszenia handlu emisjami

9 grudnia ub.r. polski Sejm przyjął uchwałę wzywającą państwa UE do zawieszenia handlu emisjami lub wyłączenia Polski z tego systemu do czasu jego reformy. Z kolei na początku stycznia br. minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała, że Polska złożyła do Komisji Europejskiej wniosek o kompleksową reformę systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 w systemie ETS.

– Komisja Europejska i państwa członkowskie na ostatniej Radzie UE zdecydowały, że w najbliższym czasie zostanie przeprowadzona analiza handlu emisjami i może należałoby coś w tym skorygować, jako że tempo wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 jest w tej chwili bardzo wysokie. Myślę, że ceny tych uprawnień rosną w tempie, których nie przewidziano nawet przy tworzeniu systemu ETS – mówi Janusz Steinhoff.

Jak i dlaczego rosną ceny uprawnień do emisji CO2?

Jeszcze w 2014 roku cena uprawnień do emisji CO2 wynosiła około 6 euro za tonę. Na początku ubiegłego roku przekroczyła 50 euro, natomiast w grudniu skoczyła do bezprecedensowego poziomu blisko 90 euro za tonę. Ten wzrost przekłada się na drożejące ceny energii, zwłaszcza w Polsce, gdzie – jak podają analitycy Banku Pekao – uprawnienia do emisji CO2 stanowią blisko 3/4 całkowitego zmiennego kosztu wytworzenia energii (w porównaniu do ok. 1/4 jeszcze w 2016 roku). Były wicepremier wskazuje jednak, że przyczyną drożejącej energii nie jest stricte sam system EU ETS, ale uzależnienie Polski od produkcji energii z węgla. Surowiec ten służy do produkcji 70 proc. energii w naszym kraju.

Węgiel kamienny i brunatny jest bardzo emisyjnym nośnikiem energii

– Węgiel kamienny i brunatny jest bardzo emisyjnym nośnikiem energii. W Polsce na 1 MWh emitujemy prawie tonę dwutlenku węgla, która w tej chwili kosztuje mniej więcej 80 euro. Innymi słowy, w Polsce aż 60 proc. kosztów wytworzenia energii elektrycznej z węgla stanowią prawa do emisji CO2 – mówi Janusz Steinhoff. – Polska już wcześniej miała ceny hurtowe energii, które były jednymi z najwyższych w Europie, co wynikało z monokultury węglowej. To rzutuje na konkurencyjność polskiej gospodarki.

Według danych przytaczanych przez resort rozwoju (w ocenie skutków regulacji do planowanej nowelizacji ustawy odległościowej), aby wyprodukować 1 kWh energii elektrycznej w Polsce, trzeba wyemitować ok. 724 g CO2. To aż trzy razy więcej, niż wynosi europejska średnia (226 g). Między innymi dlatego poziom cen energii elektrycznej jest w Polsce najwyższy w UE. Rynkowi eksperci wskazują, że to się nie zmieni, o ile Polska nie przyspieszy transformacji energetycznej i inwestycji w zielone źródła energii.

Konieczna jest przebudowa miksu energetycznego

– Musimy się skoncentrować na przebudowie naszego miksu energetycznego. Nie możemy tworzyć takich ustaw jak ten rząd, który praktycznie całkiem zablokował budowę elektrowni wiatrowych na lądzie. Właściwy kierunek to np. program Mój Prąd, który spowodował, że w instalacjach prosumenckich powstało ponad 3 GW mocy w fotowoltaice. Musimy odejść od energetyki opartej na węglu, przed nami są duże wyzwania dotyczące szczególnie Bełchatowa czy Turowa, ale to będzie bardzo trudna operacja z punktu widzenia społecznego – wymienia ekspert.

Kto za to zapłaci?

Jego zdaniem za koszty transformacji energetyki w pewnym stopniu zapłaci społeczeństwo, ale przyspieszenie inwestycji w OZE pozwoli te koszty zminimalizować.

– Przeobrażenia w elektroenergetyce będą kosztowne. Musimy niesamowicie dużo pieniędzy zainwestować w sieć dystrybucyjną, magazyny energii etc. Dzięki temu powstanie jednak wiele nowych miejsc pracy, unikniemy płacenia kosztów za emisję dwutlenku węgla, a w okresie przejściowym będziemy mieć pieniądze z praw do emisji na wsparcie programów transformacji energetycznej – mówi Janusz Steinhoff.

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (5)


Gustaw

Komentarz #167213 dodany 2022-01-13 23:45:45

Artykuł pana na aktualny problem, wspaniały lecz co z tego, nikt nawet nie skomentował a władze nie tolerują jak ktoś wymądrza się ,wytykając niedociągnięcia lub niedoróbki .Ja mam do pana pytanie jeśli jest taki ogromny problem z tym wóglem dlaczego nie schylicie się ku wodzie .A woda płynie i płynie z energią, dlaczego nikt nie zaprzęgnie jej do kieratu obracającego za darmo agregatu .Problem to synchronizacja i rozdrobnienie tej elektrowni w terenie i oczywiście dostęp do tej wody ,a to problem nie do przeskoczenia. Wody Polskie a tam już raz byłem , przestraszyli się i pożegnali z uśmieszkiem na ustach życząc powodzenia. Sam z uśmiechem wychodząc zażenowany na taką reakcję stwierdziłem iż tak proste i tanie urządzenie napędu nie przyszło takim wykształconym do głowy ,szkoda wezmę ten pomysł do grobu. Co do tych potężnych miliardów które wystarczyły by na wszystkie dachy z fotowoltaiką dla właścicieli bez forsy.Myślę że Władzy nie zależy na tej inwestycji, stracą zarzadzaniem energią (obostrzenia z wiatrakami na lądzie i zmniejszanie warunków rekompensat za OZE ) i nie podzielenia się z narodem tortem z produkcji energii .


Piotr

Komentarz #167451 dodany 2022-01-20 22:45:36

Naprawdę? Ten człowiek uważa, że zna się na gospodarce a nie rozumie, że ETS jest niczym innym jak piramidą finansową?

Marian Kryształowski

Komentarz #168270 dodany 2022-02-09 15:58:42

Piotr napisał/a:

Naprawdę? Ten człowiek uważa, że zna się na gospodarce a nie rozumie, że ETS jest niczym innym jak piramidą finansową?

GDZIE TAK MÓWILI ? W TVPIS? PRODUKUJESZ WYSOKOEMISYJNY PRĄD-TO PŁAĆ!


Marek

Komentarz #168942 dodany 2022-03-02 17:00:15

Do Piotr O co Ci chodzi z ta “piramida….” ? Pierwsze słyszę. A w artykule autor wszystko wyjaśnia - czego nie zrozumiałeś? Jakie masz kompetencje do krytykowania?


Klimatokit

Komentarz #199844 dodany 2022-09-01 12:17:28

Tok rozumowania sitwy energopieczeniarzy UE jest następujący: 1. wmówmy ludziom, że to człowiek odpowiada za zmiany klimatu 2. zaktywizujmy ekooszołomów, którzy zamiast uczciwie pracować, za parę groszy chętnie powystawają gdzieś z transparentami o ginącej Ziemi 3. wprowadźmy swoje technologie, na których będziemy zarabiać. Są one drogie i mało efektywne, dlatego trzeba zmarginalizować tańszą konkurencję. 4. Przymuśmy innych, by je kupowali, bezpośrednio lub w formie licencji, wprowadzając handel ETS. 5. dzięki przewadze instytucjonalnej, narzucającej rozwiązania prawne, kontrolujemy rynek, zwielokrotniając własnej przychody i marginalizując resztę 6. cały czas powtarzamy, że Ziemia ginie, przeciwstawiając rzeczowej krytyce emocje naiwnej, wystraszonej czerni.

Reklama

ad2 odpady budowlane [04.11-03.12.24]

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.
Reklama

AD1B BDO zamknięcie roku [14.10-22.11.24]

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do Aktualności
css.php
Copyright © 2024