Zdaniem Leszka Świętalskiego dobrym zobrazowaniem tego, jak niesprawiedliwy jest dzisiejszy system, może być sytuacja osób niezamożnych. Siłą rzeczy kupują one mniej produktów w opakowaniach, niż lepiej sytuowani mieszkańcy gminy, a jednak ponoszą identyczne koszty zagospodarowania powstających później odpadów. Kiedy w Polsce zacznie obowiązywać ROP w opakowaniach, sytuacja ma ulec zmianie – system ma wprowadzić zasadę “zanieczyszczający płaci”, w efekcie której to konsument będzie ponosił koszty, płacąc dodatkową opłatę za kupowane przez siebie produkty.
Leszek Świętalski o ROP: luka inwestycyjna to nawet 5 mld zł
Cel: ekoprojektowanie
To, co pozostaje po produktach w opakowaniach zazwyczaj trafia do instalacji należących do gmin (samorządy są właścicielami lub współwłaścicielami 60% takich zakładów). To właśnie one obciążone są kosztami zagospodarowania odpadów, które później przerzucają na wszystkich mieszkańców. To jednak nie wystarcza, żeby pokryć koszty wszystkich inwestycji niezbędnych do poprawy np. poziomów recyklingu (UE wymaga od nas, żebyśmy już w tym roku poddawali recyklingowi 55% odpadów komunalnych). Eksperci i samorządowcy szacują, że luka inwestycyjna całej branży wynosi aż 5 mld zł rocznie.
Mniej więcej takie pieniądze mają trafiać każdego roku do gmin, instalacji komunalnych i recyklerów za sprawą polskiego systemu ROP. – Kluczem systemu jest to, że pieniądze trafią także do instalacji recyklingowych, bo przecież chodzi nam o to, żeby ostatecznie z odpadów powstały nowe produkty – zauważa Leszek Świętalski. Jego zdaniem pieniądze na inwestycje to jedno, jednak równie ważny jest fakt, że ci producenci, którzy chcą zapłacić mniejszą opłatę, będą musieli postawić na opakowania nadające się do recyklingu.
– Im bardziej opakowanie będzie się nadawało do recyklingu zupełnego, tym opłata będzie mniejsza i tym środowisko będzie czystsze – podsumował tę myśl Leszek Świętalski z ZGWRP. Zastrzega przy tym, że najprawdopodobniej w pierwszym roku funkcjonowania systemu nie osiągniemy jeszcze pożądanego rezultatu. Jego zdaniem będzie to proces stopniowy i wymagający dialogu, jednak ostatecznie opłacalny.
Małgorzata Izdebska (ZMP) o ROP: “Zapłaci konsument, a nie mieszkaniec” [WIDEO]
Co z cenami na półkach?
Pieniądze w systemie nie wezmą się jednak znikąd – zapłacą je konsumenci kupujący opakowane produkty (w szczególności te nieekologiczne). Leszek Świętalski stara się jednak uspokajać opinię publiczną, którą mało co irytuje tak, jak inflacja. – Straszenie podwyżkami jest nieco nieuprawnione. Wystarczy przypomnieć, że zaraz wejdzie w życie system kaucyjny, a wraz z nim 50-groszowa opłata, której czasami nie będzie się dało odzyskać. Tymczasem ROP przyniesie podwyżki “groszowe” – komentuje Świętalski. Podkreśla też, że “w krajach, gdzie funkcjonuje ROP, wcale nie obserwujemy wzrostu cen towarów. Mało tego, w wielu przypadkach są one tańsze niż w Polsce”.
Kolejną kontrowersyjną kwestią jest sytuacja organizacji odzysku, które dotychczas zarządzały systemem Dokumentów Potwierdzających Recykling (w niektórych aspektach przypominającym ROP). Ich przedstawiciele alarmują, że w kolejnych latach mogą zupełnie zniknąć z rynku, ponieważ ich miejsce zajmie NFOŚiGW. Pieniądze do poprzedniego systemu także wnosili producenci produktów w opakowaniach, ale Leszek Świętalski uważa, że “idą one przede wszystkim na finansowanie organizacji odzysku parających się wystawianiem DPR-ów”.
Jak ekspert widzi przyszłość organizacji odzysku? – One mogą wziąć na swoje barki procesy ekoprojektowania i doradztwa w tym zakresie. Mogą też wziąć na siebie przepływ pieniędzy między producentami a operatorem oraz świetnie funkcjonować na rynku szkoleń – uważa Świętalski. Uważa jednak, że zmiana ich roli wyjdzie systemowi na plus, ponieważ “wszyscy przyznają, że na rynku zaczęły pojawiać się DPR-y, które […] nie odzwierciedlały rzeczywistości”.
Komentarze (0)