czyli niejasności w projekcie ustawy o finansach samorządów

Jesteśmy w przededniu uruchomienia drogi legislacyjnej projektu nowej ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. To dokument o ogromnej wadze i kapitalnym znaczeniu dla funkcjonowania całego systemu finansów publicznych naszego kraju. Jednakże w kształcie, w jakim projekt został zaproponowany przez ministerstwo finansów, nasuwają się liczne i poważne wątpliwości. Rodzą się wręcz uzasadnione obawy, czy nie przyniesie podobnie negatywnych skutków, jakie towarzyszą reformom zdrowia, czy oświatowej.
Co prawda, projekt zakłada zwiększenie udziału gmin we wpływach z podatku dochodowego od osób zamieszkałych na ich terenie – z obecnych 27,6 do 38,8% w 2006 roku. Zakłada także przyznanie gminom 5,8-procentowego udziału we wpływach z podatków pośrednich, czyli przede wszystkim z podatku VAT i z akcyzy (obecnie samorządy nie uczestniczą w podziale wpływów z tych podatków).
Również – zgodnie z projektem – dodatkowym dochodem, w porównaniu z obecnie obowiązującymi regulacjami, byłby 5% (od 1 stycznia przyszłego roku) dochód uzyskiwany w związku z realizacją przez samorządy zadań z zakresu administracji rządowej i innych zadań zleconych ustawami. Ale owe pięć procent to koszty funkcjonowania, które gminy ponoszą skutkiem reformy administracyjnej kraju i źle się stało, że tych pieniędzy nie otrzymały wcześniej. To spóźniona regulacja pewnej zaszłości. Im zatem głębiej analizować ministerialny projekt, tym ostrożniejszy musi być entuzjazm. Nasuwa się wręcz podejrzenie, że efekty proponowanych zmian nie zostały dokładnie skalkulowane i nikt nie jest w stanie do końca oszacować, jakie skutki te zmiany pociągną. A są podstawy do stwierdzenia, że nie tylko nie przybędzie pieniędzy, ale że dla wielu gmin będzie ich jeszcze mniej. Przykładowo: w tych dużych miastach, gdzie przeprowadzono już stosowne analizy i symulacje obliczono, iż stracą one na tej nowelizacji od kilku do kilkudziesięciu (konkretnie: ponad trzydziestu) milionów złotych. To kwoty porównywalne z budżetami inwestycyjnymi tych miast. I w przypadku wdrożenia ministerialnego projektu będą musiały nastąpić gwałtowne cięcia inwestycyjne gmin.
Ta prognoza opiera się na bardzo racjonalnych – a wszystko wskazuje na to, że nie uwzględnionych przez ministerstwo – przesłankach. Choćby na zjawisku znacznego spadku wpływów z podatku od osób fizycznych (około 10 procent w ciągu ostatnich dwóch lat). Ponadto trzeba założyć tendencję spadkową dla stawek tegoż podatku, ponieważ taka jest w tej kwestii polityka państwa. Dlatego zaplanowane w projekcie ustawy zwiększenie udziału samorządów w podatku od osób fizycznych, to zapowiedź słabej stabilności przyszłych dochodów gmin.
Natomiast pozytywnie trzeba ocenić proponowany przez resort finansów mechanizm wyrównawczy – na ten cel miałoby być przeznaczane 5,8% wpływów z podatków pośrednich. Są to jednak stosunkowo małe kwoty i skorzystają na tym tylko biedniejsze gminy.
Projekt ten byłby bez wątpienia dobrym rozwiązaniem, gdyby nie tendencje, o których wspominałem wcześniej, czyli zmniejszanie się wpływów z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych, wzrost poziomu bezrobocia oraz konieczność obniżenia obciążeń pracodawców podatkiem od osób fizycznych.
Uzasadnione są zatem obawy, że tak długo oczekiwana regulacja nie spełni pokładanych w niej nadziei. Dlatego połączone komisje samorządu terytorialnego i finansów publicznych muszą uzupełnić przedstawiony projekt o zapisy rozwiewające obecne wątpliwości. Zmieniają się uwarunkowania, przeto korekcie powinny ulec również oczekiwania.

Piotr Uszok, prezydent Katowic, prezes Związku Miast Polskich