Nadchodzi ochłodzenie, a ja, jak co roku, czekam na awarię. Oczywiście czekam nie z nadzieją, ale z obawą. Takie stare wodociągowe przyzwyczajenie. Stare… i już nieaktualne.

Rośnie długość naszych sieci – wodociągowej i kanalizacyjnej. Najstarsze rury są coraz starsze (po co wymieniać coś, co działa), a mimo to awarie są mniej dotkliwe. „Co, u licha!” – wykrzyknie ktoś, kto branży nie zna. A kto ją zna, już się domyśla – w Wodociągach Kieleckich działa komputerowy system monitorowania i sterowania. Zamontowaliśmy to cudo w dwóch etapach, w 2015 i 2020 r., i cały czas rozbudowujemy. Nazywam go poufale „panem SMiS-em”, czyli systemem monitoringu i sterowania. Jest to przykład wynalazku technologicznego, który jest zbawienny, i jak już zacznie działać, to szybko o nim zapominamy. Przyzwyczajamy się, po tych paru latach wydaje się, że zawsze tak było… A nie było.

Rowery tylko do rekreacji

Wodociągi Kieleckie, jak każde przedsiębiorstwo naszej branży, mają swoją specyfikę. Naszą specyfiką jest działanie na dużym obszarze przy stosunkowo niewielkim zaludnieniu. Podaję tu często przykład Łodzi – obszarowo podobna, ale zaludnienie u nas jest trzy raz mniejsze. Druga cecha charakterystyczna: Łódź ma jedną strefę ciśnień, my – trzy. Różnica w poziomach pompowania wynosi u nas 100 m słupa wody. Cóż, mamy góry, wprawdzie...