Debata zorganizowana przez redakcję „Przeglądu Komunalnego” i Krajowe Forum Dyrektorów Zakładów Oczyszczania Miast odbyła się w Śremie, ponieważ tamtejsze przedsiębiorstwo gospodarki komunalnej jest dziś polskim liderem w użytkowaniu pojazdów napędzanych gazem CNG i LNG oraz uruchamiania stacji tankowania.
Nowe przepisy, nowe wymogi
Ustawa o elektromobilności, która zaczęła obowiązywać od 22 lutego 2018 r., zakłada, że do 1 stycznia 2020 r. gminy powyżej 50 tys. mieszkańców (lub przedsiębiorstwa świadczące usługi na ich rzecz) będą musiały spełnić wymóg 10 proc. udziału pojazdów ekomobilnych – zasilanych energią elektryczną, gazem ziemnym lub wodorem. Najprawdopodobniej Ministerstwo Energii zamierza przesunąć tę datę o rok. Przedstawiciele branży nastawiają się więc na datę 1 stycznia 2021 r.
Jak będzie liczone wspomniane 10 proc. udziału? Czy przedsiębiorstwa będą mogły zakupić jakiekolwiek pojazdy, by go spełnić? Na te pytanie odpowiadał w Śremie Marcin Maciocha, radca prawny z firmy doradczej Refunda, który tłumaczył, że ustawowy wymóg dotyczy pojazdów wykonujących konkretne usługi publiczne. Jeśli więc gmina lub przedsiębiorstwo zajmuje się np. odbiorem odpadów, wówczas musi posiadać 10 proc. śmieciarek ekomobilnych, jeśli zamiataniem miasta – 10 proc. zamiatarek, itd.
Zdecydowana większość przedsiębiorstw komunalnych jest na początku drogi w przygotowaniu do realizacji ekomobilności, więc dwa lata to dla nich nadal mało czasu. Niektóre samorządy wyrażają nawet swój sprzeciw, uważając, że wymogi nałożone ustawą są niemożliwe do spełnienia.
Ekomobilność w powijakach
Na początku drogi we wdrażaniu wymogów ekomobilności są m.in. przedsiębiorstw z Bydgoszczy, Leszna, czy Łodzi. Przedstawiciele tego ostatniego miasta przyznali podczas spotkania w Śremie, że jeden z głównych problemów związany jest z rozbudową infrastruktury do tankowania pojazdów, choć łódzkie MPO ma w planie wybudowanie stacji ładowania biogazu.
W całej Polsce powstaną też inwestycje realizowane przez Polską Spółkę Gazownictwa, która ma wybudować 38 ogólnodostępnych stacji ładowania CNG w 36 miastach powyżej 100 tys. mieszkańców. Pilotażowo (jeszcze w tym roku) mają też powstać trzy stacje LNG. Siedem stacji wybuduje także koncern Shell. – Tę sieć uzupełnią firmy takie jak nasza – mówił Paweł Wojna z PGK Śrem, która także udostępnia swoją stację tankowania.
Dlaczego tak późno?
Jak mówił Marcin Pelz z IVECO – partnera strategicznego debaty – dobrze przygotowane do zakupów pojazdów napędzanych gazem i energią elektryczną są przedsiębiorstwa z kapitałem prywatnym. Znacznie gorzej wygląda to w przedsiębiorstwach kapitałem gminnym. Gdy ustawa o elektromobilności była na etapie projektowania samorządy miały nadzieję, że znajdą się w niej zapisy umożliwiające spełnienie 10-procentowego wymogu np. zakupem samochodów osobowych.
Jak ocenił prezes KFDZOM Wojciech Janka, na dziś samorządy są przygotowane do czekających je zmian w bardzo zróżnicowanym stopniu. Tymczasem nałożony na nie wymóg ekomobilności będzie miał też wpływ na ogłaszane przez nie przetargi, np. na wywóz i zagospodarowanie odpadów. Ogłaszając je na kilka lat, muszą wpisać do nich wymóg ekomobilności, co może mieć wpływ na cenę realizacji przedsięwzięć.
Czy rynek nadąży?
Skoro zarządzający przedsiębiorstwami i samorządami w dużej mierze nie kwapili się do wdrażania rozwiązań ekomobilnych, to czy teraz, gdy zegar zaczyna tykać i gdy masowo zaczną spływać zamówienia, dostawcom uda się je zrealizować?
Marcin Pelz z IVECO rozwiał te obawy i zapewniał, że producenci podwozi (mogących służyć jako podstawa do śmieciarek czy hakowców) podołają temu zadaniu, zwłaszcza, że pojazdy napędzane CNG i LNG bynajmniej nie są nowością i na Zachodzie jeżdżą już ponad 20 lat.
Uczestnicy spotkania w Śremie zgodzili się także, że polska ekomobilność w przedsiębiorstwach komunalnych powinna iść raczej w stronę pojazdów gazowych. Ma na to wpływ zarówno dobra dostępność pojazdów tego rodzaju, jak i względy ekologiczne.
Jak podkreślił Paweł Wojna z PGK Śrem, pojazdy gazowe są o 40 proc. cichsze niż te z napędem tradycyjnym, a emisja sadzy jest nich niższa o 99 proc. niż w dieslach. Emitują też o 22 proc. mniej dwutlenku węgla.
znawiec
Komentarz #16651 dodany 2019-03-19 15:11:42
Smieciarka elektryczna kosztuje ok 4 mln zł (1 mln euro), co w przeciętnych warunkach daje miesięczny koszt używania na mieszkańca ok 4,50 - 5 zł. Eksploatacja normalnej smieciarki to koszt ok. 1 zł. Czyli mamy kolejny (po opłacie marszałkowskiej - 270 zł /Mg odpadów, opłacie za magazynowanie odpadów, systemie kontroli wizyjnej) przyczynek do podnoszenia się ceny odbioru odpadów. Wymóg elektro idiotyzmu będzie kosztował mieszkańca 4 zł / miesiąc....a Mateuszek - kłamczuszek będzie opowiadał banialuki, że śmieci dla mieszkańców stanieją....