Do 2020 r. poziom recyklingu w Polsce ma sięgnąć 50 proc. Nie sięgnie, o ile nie polepszy się jakość selektywnej zbiórki „u źródła”. Winą za słabą zbiórkę obarcza się głównie mieszkańców. W wielu przypadkach słusznie, zwłaszcza tam, gdzie słyszymy „na balkonie mam to trzymać?”, „nie chce mi się”, „nie widzę w tym sensu” lub „stać mnie na niesegregowanie” – no cóż, kto bogatemu zabroni…
Edukacja kuleje
Na szczęście przybywa osób, którym nie jest wszystko jedno. Mimo, że wdrażany system to dla nich często łamigłówka, którą ciężko rozwiązać, szukają rozwiązań. Organizują się w grupy na portalach społecznościowych i niejako oddolnie edukują się w temacie postępowania z odpadami w nowych realiach. Chodzi m.in. o kolory worków i co do nich wrzucać. Właściwe rozpoznanie tematu to podstawa skutecznej zbiórki.
Funkcjonujący już w niektórych gminach, a w innych wprowadzany, pięciofrakcyjny system sprawił, że w miastach pojawiły się pojemniki w nowych kolorach. Odpowiadają one poszczególnym grupom odpadów, które należy tam kierować. Problem w tym, że w wielu przypadkach trudno jednoznacznie stwierdzić, co gdzie ma trafiać.
Mieszkańcy mają trudności szczególnie w przypadku szerokorozumianej “opakowaniówki”. Jest to całkowicie zrozumiałe, prawdopodobnie sami producenci nie wiedzą, w co pakowane są dostarczane przez nich produkty. Gdyby wiedzieli, pewnie wpadliby już na pomysł wyjścia mieszkańcom naprzeciw i wprowadzili na opakowaniach naklejki z kolorami właściwymi kolorom pojemników.
Gdzie co wyrzucić?
Niestety ludzie, którzy chcą segregować najczęściej nie wiedzą, czy papierek po batonie zrobiony z czegoś pomiędzy papierem, folią a sreberkiem to odpad zmieszany czy papier, czy plastik… Albo gdzie wrzucić styropianowy pojemnik po jedzeniu na wynos. Lub słynny kartonik po mleku – znów papier, czy tworzywo sztuczne – niebieski czy żółty kolor?
A może wypracowanie systemu informowania o postępowaniu z odpadem powinno wpisywać się w strategię rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP)? Skoro w ostatnim czasie o ROP na rozmaitych konferencjach mówiono tak wiele, to dlaczego ostatecznie niewiele się z tym dzieje? Coś się nie kalkuluje, nie ma jednolitych regulacji? To może chociaż kolorowe naklejki na opakowaniach?
Weźmy przykład z elektroodpadów
Sektor elektroodpadów postanowił wprowadzić jakiś czas temu na swoich produktach (dobrowolne) oznaczenia informacyjne ułatwiające recyklerom rozpoznanie zawartych w nich surowców. I to samo należy zrobić w przypadku artykułów codziennego użytku.
Z danych z roku 2016 wiemy, że recykling w polskich miastach sięga 28 proc. Branża odpadowa alarmuje, że z powodu braku wiedzy na temat postępowania z frakcjami odpadów jakość zbiórki nie jest w najlepszej formie. Przez to ledwie połowa z tego co selektywnie zbierzemy nadaje się do recyklingu materiałowego. Czy to wystarczy by nasz recykling w 2020 wyniósł 50 proc.? Jeżeli sięgnie to znak, że spece od kreatywnej statystyki musieli się sporo nagimnastykować, ale podobno papier wszystko udźwignie.
k
Komentarz #16016 dodany 2019-02-12 14:58:02
G...prawda. Poziom recyklingu może uratować zmiana w Ustawie UCiPG, a konkretnie wprowadzenie przepisu, że właściciel nieruchomości, który nie oddaje 50% surowców ponosi podwyższoną opłatę…..inaczej to wszystko moża w d....włożyć!