Trzy wielkie góry zużytych opon znaleziono w Cewicach koło Lęborka. Leśnicy oceniają, że ktoś musiał zadać sobie wiele trudu, by wywieźć je do lasu, bo musiał odbyć kilka kursów. Śmieciarza szuka już policja, a leśnicy w internecie apelują o pomoc w znalezieniu sprawcy.
W lesie w pobliżu Lęborka w województwie pomorskim znaleziono trzy wielkie góry zużytych opon samochodowych. W jednym miejscu było ich kilkadziesiąt, w dwóch pozostałych – aż po 400. Łącznie to ok. tysiąca opon. – Nie wiemy, jak można nie mieć sumienia do tego stopnia, żeby kilkoma kursami wywozić pełne samochody opon wprost do lasu – piszą leśnicy na swoim profilu na Facebooku.
Nadleśnictwo zwraca uwagę, że niemal wszystkie porzucone opony mają powycinane krawędzie, prawdopodobnie tym samym narzędziem. Umiejscowienie “zrzutowisk” świadczy, że sprawca dobrze znał lasy, w których porzucił opony. Do lasu jeździł busem, a nie samochodem ciężarowym, dlatego musiał wykonać kilka kursów.
Policja szuka sprawcy porzucenia opon. Na własną rękę robią to też leśnicy, prosząc o pomoc na swoim profilu na Facebooku. – Nie wiemy, kim jest człowiek, którego szukamy. Wierzymy natomiast w Was – obserwatorów tego profilu, waszych znajomych i przyjaciół. Niech ludzie, którzy mają gdzieś podstawowe zasady funkcjonowania w naturze, nie czują się bezkarni – pisze Nadleśnictwo Cewice.
– Drodzy Państwo, jeśli macie pomysł gdzie szukać sprawców, domyślacie się jaki cel miało wycinanie opon, albo zwyczajnie wiecie lub domyślacie się, kto może stać za tym zdarzeniem, dajcie nam znać – zachęcają.
Leśnicy obawiają się, że – jeżeli sprawca nie zostanie ustalony – będą musieli pokryć koszty usunięcia i utylizacji opon. Jeśli tak się stanie, nadleśnictwo zapłaci od 10-15 tys. zł z publicznych pieniędzy. Przyznają, że w przypadku złapania sprawcy na gorącym uczynku może on dostać mandat do 500 zł, ale sprawę można też skierować na drogę sądową, wtedy konsekwencje dla sprawcy mogą być poważniejsze.
Zgodnie z prawem to właściciel gruntu ponosi koszty usunięcia podrzuconych odpadów – sprawa jest więc jasna i prosta – trzeba zamykać drzwi do lasu…
Na skupach złomu wycina się kątówką opony z felg, żeby było szybciej (to co zostanie na feldze huta “przełknie”). Może ktoś miał już górkę opon i postanowił ją usunąć, albo ktoś (np straż miejska) mu kazał oczyścić plac.