W przeszłości miasta budowane były m.in. po to, by ludzie czuli się w nich bezpieczniej. Poczucie komfortu podnosiło oderwanie od natury – dzikiej, groźnej, nieprzyjaznej. Z czasem jednak podejście do niej ewoluowało.

Tęskniąc za naturą, stopniowo zazieleniliśmy miasta, zaczęliśmy tworzyć publiczne parki – jako pożądaną alternatywę wobec nielicznych, wcześniej zamkniętych ogrodów. W ten sposób w miastach, które wraz z rewolucją przemysłową mocno urosły, zaczęły się tworzyć enklawy sprzyjające również zwierzętom. Dziś, gdy mamy świadomość, że masa zwierząt, które hodujemy jako pokarm lub dla przyjemności, jest wielokrotnie większa niż masa wszelkich zwierząt dziko żyjących na ziemi, wielu z nas lepiej rozumie, jak ważne jest tworzenie warunków, w których zwierzęta mogą spokojnie egzystować – jako nasi sąsiedzi.

To nie ozdobne dekoracje

Czy dla dzikich zwierząt życie w mieście obok nas – ludzi, coraz bardziej świadomych, dbających o ekologię – jest idyllą? Niekoniecznie. To prawda, że większość z nas woli patrzeć na zieleń, a nie na beton. Prawdą jest też to, że powszechniejsze otaczanie się przez ludzi zielenią pozwala większej liczbie owadów, drobnych kręgowców, ptaków, a nawet ssaków przeżyć i żyć w całkiem znośny sposób. Czasem ich ...