Zgodnie z zapowiedziami, Gliwice uruchomią wiosną drugą edycję miejskiego programu dotacyjnego związanego z łapaniem deszczówki. W uchwale w tej sprawie, przyjętej na marcowej sesji przez gliwickich radnych, poszerzono grono osób mogących starać się o miejskie dofinansowanie.
Zmiany mentalne to coś, czego teraz – w dobie kryzysów – bardzo nam potrzeba. Zjawiska, które do tej pory były nam obce, oglądane najwyżej w telewizji, dotknęły i nas. Zmiany klimatyczne, o których niektórzy mówią, że ich nie ma albo że są czymś zupełnie normalnym, wchodzą do nas przez otwarte drzwi i nie pytają, co o nich sądzimy. A za to wszystko odpowiedzialny jest człowiek.
Wiemy już, że oddalanie się miast od przyrody jest niekorzystne dla wszystkich. Ale niekorzystne bywa również zbytnie zbliżanie się z aktywnościami niespotykanymi dotychczas na obszarach „czwartej przyrody”. Między tym wszystkim są jeszcze zwierzęta – latające bezkręgowce, o których Albert Einstein powiedział podobno, że gdy zginie ostatnia pszczoła, ludzkości pozostaną tylko cztery lata życia. Być może również dlatego pszczelarstwo miejskie robi furorę. I to mimo alarmujących sygnałów ze strony środowiska naukowego.
W ramach Gliwickiego Budżetu Obywatelskiego na placu Grunwaldzkim ustawiono 24 niewielkie tabliczki z nazwami drzew i jedną dużą tablicę opisującą historię powstania osiedla w rejonie ul. Mickiewicza, które jest przykładem zabudowy mieszkaniowej inspirowanej ideą „miasta-ogrodu”.
Utrata bioróżnorodności jest jednym z głównych zagrożeń dla środowiska we współczesnym świecie. Ubogi skład gatunkowy zbiorowisk roślinnych ma negatywny wpływ na ich usługi ekosystemowe, takie jak łagodzenie miejskiej wyspy ciepła, retencję wody, łączność krajobrazową czy zdolność roślin do zatrzymywania zanieczyszczeń.