Kilka tygodni temu szerokim echem odbiły się wpisy Martyny Wojciechowskiej. Dziennikarka i podróżniczka przekonywała, że plastik tak naprawdę jest bardziej ekologiczny niż szkło: łatwo poddaje się recyklingowi, a że jest lżejszy, więc samochody dostarczające wodę do hurtowni i sklepów mogą jednorazowo dostarczyć więcej butelek. Spalają mniej paliwa, więc emitują mniejsze ilości CO2.
Wbrew rozsądkowi
Powiedzieć, że logika zaprezentowana przez Martynę Wojciechowską i Żywiec Zdrój wydaje się mocno naciągana, to jakby nie powiedzieć nic. Trudno się dziwić, że większość internautów nie dała się na nią nabrać.
W lawinie komentarzy pod postem dziennikarki wytknęli „ekościemę”, przypominając, że recykling szkła różni się jednak od recyklingu plastiku. Tylko pierwszy z tych dwóch surowców da się przetwarzać bez spadku jego jakości. Nic dziwnego, że już dzień później Wojciechowska tłumaczyła, że nie napisała tego, co napisała i że tak naprawdę chodziło jej o coś innego, niż zrozumiało 90 proc. jej fanów.
Mimo wszystko w jej przypadku sprawa jest prosta: dziennikarka jest twarzą Żywca Zdrój, promując produkowane przez koncern wodę i napoje. Nieco trudniej rozgryźć to, co ostatnio zrobił wiceprezydent Warszawy.
Gdy wiceprezydent reklamuje plastik
Michał Olszewski wystąpił w kilkuminutowym spocie (został zamieszczony m.in. na „Zielona Warszawa”) informującym o punktach, w których można wymienić dwie plastikowe butelki na półlitrową butelkę wody mineralnej. Spot może nie jest wielką reklamą, ale lokowanie produktu zawiera, więc nietrudno odgadnąć, że punkty sygnowane są przez Żywiec Zdrój. I może wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w zamian za plastikowe butelki otrzymuje się wodę w… plastikowej butelce.
Wiceprezydent stolicy zapewne chciał dobrze. Wyszło jak zwykle i, zamiast prawdziwej ekologii, znów mamy „ekościemę” na potrzeby PR-u konkretnego producenta.
Moim zdaniem, doklejając łatkę „eko” do plastikowej butelki, Żywiec Zdrój wybrał po prostu drogę na skróty. Starając się wizerunkowo wpasować w propagowane eko-trendy, firma nie chce ponosić kosztów zakupu i recyklingu droższych szklanych butelek. W końcu łatwiej zapłacić osobie znanej z telewizji, której posty mają przekonać nieco mniej wyedukowaną część społeczeństwa, że plastik nie jest taki zły, niż zmienić sposób dystrybucji swojego produktu.
Zadecydujmy portfelami!
„Przekonać” to w sumie złe określenie. Wystarczy, że ci, którzy kupują wodę w plastikowych butelkach, nie zmienią swoich przyzwyczajeń i utwierdzą się w przekonaniu o słuszności swoich (niezbyt proekologicznych) wyborów. Po co to robić, skoro w plastiku jest i ekologicznie, i – co również ważne – tanio?
Może i jedni, i drudzy powinni przypomnieć sobie, że nie można zjeść ciastka i mieć ciastko. Ekologia kosztuje „nieco” więcej niż wynagrodzenie dla znanej dziennikarki i ustawienie dwóch automatów nad Wisłą.
Logicznie myśląca
Komentarz #12973 dodany 2018-07-20 13:21:41
Bardzo dobrze napisane! Potrzeba więcej takich artykułów, bo mimo, że głupot, które opowiadała celebrytka większość osób "nie kupiła", to wiadomo, że "kłamstwo powtarzane milion razy w końcu staje się prawdą" i ludzie uwierzą w te bzdury.