Nastała wiosna, więc zaczną się roztopy. Będzie mokro, błotniście. Rzeki zaczną wylewać, nierzadko nie tylko na okoliczne łąki, ale także zagrażając infrastrukturze mieszkalnej. Zapewne zacznie się na nowo dyskusja o potrzebie budowy kolejnych nikomu niepotrzebnych zbiorników retencyjnych. Słów więc kilka o wodzie w przyrodzie, ku refleksji i przestrodze.

Betonujmy, co się da! Miasta, autostrady, ulice, chodniki, ścieżki rowerowe, place manewrowe, parkingi – bez myślenia, gdzie bezpowrotnie i bezproduktywnie spłynie zbierająca się na tym betonie woda. Budujmy kolejne osiedla i fabryki, w tym na terenach zalewowych (wszak planowanie przestrzenne nie jest w modzie). Powiększajmy jeszcze bardziej wielkopowierzchniowe uprawy rolne, zaorajmy wszystkie zadrzewienia śródpolne i dawne drogi gruntowe. Usuńmy drzewa z pól, tak by wiatr mógł hulać, osuszając już i tak wyjałowioną – bo pozbawioną biomasy – glebę. Usuńmy także wszystkie przydrożne drzewa, wszak stanowią zagrożenie dla kierowców. Stosujmy w rolnictwie na ogromną skalę nawozy sztuczne, herbicydy i inne chemiczne środki ochrony roślin, które jak przez sito zostaną wymyte z pozbawionej masy organicznej gleby do rzek i spłyną do Bałtyku, wywołując zakwity sinic i zamieranie morza. Traktujmy melioracje jednostronnie, jako system jedynie odwodnienia – jeśli jeszcze ...