W życiu nie jest idealnie. Zawsze pojawiają się problemy, które trzeba próbować rozwiązać. Podjęte działania niejednokrotnie nie załatwiają jednak sprawy, a bywa, że rodzą kolejne problemy. Jeszcze gorzej jest jednak, gdy nie próbuje się nawet zmierzyć z trudnościami, zmienić coś na lepsze, poprawić, skorygować. Zamiast tego poszukuje się winnych, tym samym niejako odsuwając odpowiedzialność od siebie. Jesteśmy specjalistami we wskazywaniu palcem na kolegę.
Trudno gospodarkę odpadami w rodzimym wydaniu określić mianem racjonalnego systemu, w którym wszystko działa idealnie. Mówiąc, że tego systemu w ogóle nie ma, też nie jest się oryginalnym. To prawda dość powszechna we branży. Problemów nierozwiązywanych od lat jest sporo. Nie ma tu mniej i bardziej winnych. Przykładem frakcja kaloryczna odpadów.
Nie jest tajemnicą, że jej produkcja jest obecnie większa niż możliwości jej racjonalnego i legalnego zagospodarowania. Problem od lat nie jest rozwiązywany. Wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa ilość gromadzonych odpadów wzrasta. Dotyczy to w szczególności opakowań. Za recykling powinni płacić wytwórcy odpadów. O racjonalnym systemie rozszerzonej odpowiedzialności producenta słyszy się również od dawna, ale realnie nic się w tej sprawie nie zmienia. Za zagospodarowanie odpadów odpowiadają samorządy, dla których jedynym źródłem finansowania są opłaty nakładane na mieszkańców.
Problemy z zagospodarowaniem RDF (ang. Refused Derived Fuel) wynikają z różnych przyczyn. Cementownie, do których to paliwo z odpadów powinno trafiać, przyjmują ograniczone ilości RDF (około 1 mln ton rocznie). Spalarnie przetwarzają kolejne kilkaset tysięcy ton. To jednak jest za mało. Jeśli doda się do tego zakaz składowania frakcji kalorycznej o wartości opałowej powyżej 6 MJ/kg, to można oszacować, że w skali kraju problem zagospodarowania kalorycznych odpadów dotyczy około 5-6 mln ton odpadów rocznie. Tego nikt nie chce i nie ma rozwiązań co z tym zrobić.
Nie jest prawdą, że patologiczne formy pozbywania się nadwyżki frakcji energetycznej ujawniły się w tym roku. Niewyjaśnione pożary odpadów, nielegalne ich zakopywanie czy ich porzucanie na dzikich wysypiskach zaczęły się znacznie wcześniej. Skala nieprawidłowości w tym roku zwiększyła się, ale przede wszystkim została znacznie bardziej nagłośniona. I dopiero wówczas uznano, że należy się z tym zmierzyć, że konieczne są zmiany prawne, zaostrzenie przepisów, wprowadzenie zabezpieczeń i wzmocnienie instytucji kontrolnych. Działania rządu miały charakter spektakularny. W trybie ekspresowym przygotowany został pakiet nowelizacji ustaw. Parlament równie szybko przyjął nowe regulacje, które po podpisie prezydenta stały się orężem w walce z „mafią śmieciową”, jak zaczęto określać wszelkie nieprawidłowości w branży gospodarki odpadowej – również te, które z działaniami mafijnymi nie mają kompletnie nic wspólnego.
Czy jednak są to działania wystarczające? Niestety nie. Nierozwiązanych problemów pozostało nadal sporo. Głośno o tym mówią reprezentanci branży gospodarki odpadami, jednocześnie wskazując na kierunki rozwiązań. Kilka dni temu odbyła się debata, w której obok przedstawicieli Krajowej Izby Gospodarki Odpadami, Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych i Krajowej Izby Gospodarczej wzięli udział także przedstawiciele strony rządowej – w tym Sławomir Mazurek, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska oraz Andrzej Kaźmierski, dyrektor Departamentu Energii Odnawialnej i Rozproszonej w Ministerstwie Energii. W debacie nie zabrakło także reprezentantów branży ciepłowniczej, recyklingowej oraz samorządowców.
W dyskusji ujawnił się największy paradoks – Polska ma obecnie poważny problem z deficytem paliwowym. Tymczasem na miejscu powstają odpady stanowiące potencjał do wykorzystania, ale nie potrafimy tego zrobić. Przykłady innych europejskich państw (choćby Niemiec, Danii i Szwecji) wskazują na kierunki możliwego wykorzystania części odpadów, których nie można poddać recyklingowi w procesach odzysku energii (np. wytwarzanie ciepła lub chłodu).
Mówimy o koniecznych do osiągnięcia unijnych celach w postaci poziomów recyklingu. Wskazujemy na ich podstawie na statystyki, z których wynikać ma, że w kolejnych latach radykalnie spadać powinna ilość składowanych odpadów. Nie rozwiązujemy jednak problemów. To nie statystyki tworzą rzeczywistość a mam wrażenie, że czasem chcemy nimi nią zaklinać. Potrzebne są mechanizmy ekonomiczne, które sprawią, że opłacalne będzie wykorzystywanie odpadowej frakcji energetycznej np. w lokalnym ciepłownictwie.
Ta debata wykazała, że nie brakuje pomysłów co zrobić i w jaki sposób sfinansować konieczne inwestycje. Obecny stan infrastruktury do produkcji i przesyłu ciepła wymaga remontów i modernizacji. Konieczność ich przeprowadzenia w większości mniejszych ciepłowni jest dobrą pozycją wyjściową do realizacji inwestycji zakładających budowę jednego z bloków na paliwo alternatywne RDF. Szacuje się, że taka modernizacja około 100 ciepłowni pozwoliłaby zagospodarować co najmniej 2 mln ton frakcji kalorycznych z ich zamianą na ciepło systemowe dla mieszkańców. W Funduszach Europejskich (POIiŚ) przewidziane są na tego typu przedsięwzięcia pieniądze. Wystarczy po nie sięgnąć.
Wypracowanie dobrych rozwiązań zawsze warto poprzedzić rzeczywistymi (a nie tylko formalnymi) konsultacjami. Co dopiero, gdy mają one dotyczyć różnych branż czy środowisk. Minister Mazurek podczas debaty zaprosił do Ministerstwa Środowiska na dwa spotkania konsultacyjne dotyczące rozszerzonej odpowiedzialności producenta oraz odpadów komunalnych i opakowaniowych. Pierwsze z nich już się odbyło. Kolejne zaplanowano na 23 sierpnia. Czas pokaże czy staną się one nowym otwarciem i utworzeniem partnerskiej współpracy między stroną rządową a organizacjami branżowymi. Nie chodzi bowiem tylko o rozmowy, ale wspólne wypracowywanie rozwiązań obecnych i przyszłych problemów.
Piotr Talaga, zastępca redaktor naczelnej “Przeglądu Komunalnego”
Komentarze (0)