Samorządy i przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne przygotowują się do wdrożenia nowej unijnej dyrektywy w sprawie jakości wody. Na obecnym etapie trudno oszacować koszty inwestycji, jakie będą musiały ponieść. Eksperci ostrzegają, żeby w polskich realiach nie podchodzić do jej zapisów zbyt ambitnie.

Uchwalona w grudniu ub.r. nowa dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2020/2184 w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi wiąże się z inicjatywą Right2Water („Prawo do wody”) – pierwszą w historii UE inicjatywą obywatelską, podpisaną przez ok. 1,8 mln obywateli Wspólnoty, która ma przełożenie na wprowadzenie nowych regulacji prawnych.

Dyrektywa wprowadza m.in. obowiązek prowadzenia oceny ryzyka dostaw wody w całym ich łańcuchu oraz informowania konsumentów o jakości wody. Wdraża zmiany w zakresie ograniczania strat wody (poprzez wymóg redukcji wycieków). Ustanawia także zharmonizowane minimalne wymogi dotyczące materiałów mających kontakt z wodą przeznaczoną do spożycia przez ludzi. 

Od 12 stycznia br., gdy zaczęła ona obowiązywać, Polska oraz inne kraje członkowskie mają dwa lata na wdrożenie przepisów implementujących jej zapisy.

W dużym uproszeniu dyrektywa ma zapewnić dostęp do, możliwie najlepszej jakościowo i relatywnie taniej, wody pi...